Lubię szczere techno

Reżyser teatralny i operowy Michał Zadara poleca w "Plusie Minusie".

Publikacja: 01.01.2021 18:00

Lubię szczere techno

Foto: AFP, Vincenzo Pinto

Gdy myślę „kino", myślę „Jim Jarmusch". Znam na pamięć jego wczesne filmy: „Noc na ziemi", „Poza prawem" czy „Inaczej niż w raju". Moim drugim ulubionym twórcą jest Jean-Luc Godard. Tak jak w przypadku Jarmuscha najbliższe są mi jego wczesne produkcje.

Ze współczesnych twórców cenię Quentina Tarantino, szczególnie jego ostatnie filmy „Pewnego razu... w Hollywood" oraz „Django". W obu rozprawia się z bardzo osobistymi problemami, przez co są to najbardziej wielowymiarowe i głębokie ze wszystkich jego dzieł – ambitne, a jednocześnie popularne. Tarantino to niewątpliwie mistrz współczesnego kina – sztuki, która, jak się okazuje, chyba właśnie się kończy. Od tego roku kino to nisza seriali internetowych – nawet „Gwiezdne wojny" zmieniły się w serial do oglądania na platformie Disney+.

Jeśli chodzi o muzykę, to zwykle szukam popularnej, która jednak wnosi coś nowego do kultury. Staram się odnaleźć coś autentycznego, magnetycznego. Pierwsza płyta od dawna, która wydaje mi się czymś więcej niż odgrzewaniem starych piosenek, to „Norman Fucking Rockwell" Lany del Rey, jej nowy album. Z mieszanki pozornie tandetnych i pospolitych dźwięków oraz prostych melodii stworzyła coś niezwykle przejmującego, wręcz filmowego w swoim rozmachu emocjonalnym. Czeka na mnie też nowa płyta Bruce'a Springsteena, którego szanuję od dzieciństwa. Z muzyki polskiej lubię słuchać Wixapolu, ich mieszanka hadcore'owego techno i inteligentnej ironii ma w sobie coś prawdziwego i szczerego. Wciąż i niezmiennie wielką przyjemność sprawia mi też słuchanie Paktofoniki.

Pracuję właśnie nad adaptacją „Biegunów" na podstawie książki Olgi Tokarczuk, napisanej w 116 rozdziałach. Należy zaznaczyć, że części te nie łączą się bezpośrednio, to odrębne przypowieści, nowele, które składają się na większą całość. Stworzenie spektaklu na bazie tego dzieła jest niezwykle trudnym zadaniem. Chodzi o to, by posiadał podobną jakość estetyczną co powieść. Po wielu miesiącach pracy nasz projekt zaczyna być coraz bardziej podobny do tego, co napisała Tokarczuk. Chcieliśmy stworzyć wielowątkową strukturę, której elementy łączą się, ale nie powtarzają. Z innych książek Tokarczuk ostatnio czytałem „Opowiadania bizarne" i wczesny zbiór „Dom dzienny, dom nocny". „Bieguni" przemawiają do mnie jednak najmocniej, być może dzięki międzynarodowemu kontekstowi. To książka, w której losy bohaterów z całego świata spotykają się, a więc nie jest tak silnie przypisana do Polski, Polek i Polaków.

—not. luko

Michał Zadara (ur. w 1976 r. w Warszawie) – inscenizował m.in. w Komische Oper w Berlinie, HaBima w Tel Awiwie, Teatrze Narodowym w Warszawie, Shauspielhaus w Wiedniu i na wielu innych scenach. Zadebiutował w 2005 r. w Starym Teatrze w Krakowie „Księdzem Markiem" Juliusza Słowackiego. Wystawił również wszystkie części „Dziadów" Adama Mickiewicza w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Jego najnowszy spektakl to adaptacja „Biegunów" Olgi Tokarczuk w Teatrze Powszechnym w Warszawie

Gdy myślę „kino", myślę „Jim Jarmusch". Znam na pamięć jego wczesne filmy: „Noc na ziemi", „Poza prawem" czy „Inaczej niż w raju". Moim drugim ulubionym twórcą jest Jean-Luc Godard. Tak jak w przypadku Jarmuscha najbliższe są mi jego wczesne produkcje.

Ze współczesnych twórców cenię Quentina Tarantino, szczególnie jego ostatnie filmy „Pewnego razu... w Hollywood" oraz „Django". W obu rozprawia się z bardzo osobistymi problemami, przez co są to najbardziej wielowymiarowe i głębokie ze wszystkich jego dzieł – ambitne, a jednocześnie popularne. Tarantino to niewątpliwie mistrz współczesnego kina – sztuki, która, jak się okazuje, chyba właśnie się kończy. Od tego roku kino to nisza seriali internetowych – nawet „Gwiezdne wojny" zmieniły się w serial do oglądania na platformie Disney+.

Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi