Miłośnicy gatunku taką scenerię lubią. I nawet jeśli gra nie zalewa użytkownika hektolitrami krwi i długimi chwilami wydaje się zwykłą platformówką, to bez wątpienia czaruje scenariuszem. Bohaterem „Little Nightmares II" jest bowiem niewielki chłopiec z papierową torbą na głowie. Razem z niedawno poznaną dziewczynką o imieniu Six przemierza olbrzymi świat pełen niebezpieczeństw. Czasami walczy o życie, częściej jednak rozwiązuje zagadki. Zmierza prosto w stronę niespodzianki, którą na samym końcu zgotowali mu twórcy.




Gra szwedzkiego studia Tarsier Studios jest produkcją, w której zdarza się zginąć. Czasami pewne fragmenty programu trzeba przejść kilka razy, przyjrzeć się lepiej mijanym miejscom, spróbować paru różnych sposobów na pokonanie przeciwnika. Dzięki temu zabawa stanowi wyzwanie, a jednocześnie nie jest na tyle trudna, by na dłużej utknąć nad jakimś problemem. To dowód, że autorzy programu wielokrotnie go przeszli i dokładnie przetestowali. Jedyny poważniejszy problem stanowi niewygodne sterowanie. Na szczęście mimo tej wady gra oddziałuje na odbiorcę. Trochę niepokoi, trochę ciekawi, a przede wszystkim angażuje w opowieść. Szkoda by było, gdyby na tej części historia Six się zakończyła.