Radosław Sikorski kolejny raz przegrał sam ze sobą na Twitterze. Tym razem w reakcji na słowa europosłanki Solidarnej Polski Beaty Kempy, która napisała do niego: „Herr Lord, na szczęście wciąż jest to flaga Polski. Gdybyście wy dalej rządzili, nie byłoby jej na czym wieszać. Nienawiść do polskich symboli to ciężka choroba". „Walnij się w zatłuszczony łeb" – odpisał.
I posypały się słowa pełne oburzenia. Były minister spraw zagranicznych w końcu przeprosił na antenie Radia Zet: „Pani minister Kempa raczyła napisać do mnie per herr i dodać, że nienawidzę symboli polskości. Uznałem to za bardzo obraźliwe. Odpowiedziałem może za mało elegancko i przeprosiłem". Nie musiał przepraszać nawet w tak pokrętny sposób. Znajdujemy się w takim punkcie nie tylko polskiej, ale i zachodniej polityki, że nawet gdyby się nie pokajał, nic by mu się nie stało i mógłby być pewny, że wyborcy w przyszłości znów na niego postawią.
Co wolno, a czego nie
Dlaczego tak się dzieje? By opisać poziom debaty publicznej w naszym kraju, warto sięgnąć do dorobku antropologów, bo mamy dziś w Polsce rzeczywistość dwóch śmiertelnie nienawidzących się plemion, które są na wojnie. A gdy się jest na wojnie, moralne rozterki przestają obowiązywać i promowane są najbardziej skuteczne metody walki.
Kultura polityczna w takich warunkach „tworzy system wychowawczy, służący nauczaniu wiedzy plemiennej i wdrażaniu karności i wytrwałości" – pisał Bronisław Malinowski w rozprawie „Kultura jako wyznacznik zachowania się". Tłumaczył też: „lecz wojnę można określić tylko jako użycie zorganizowanej siły między dwiema politycznie niezależnymi grupami, dla celów ich polityki plemiennej".
Czytaj więcej
Pani minister Beata Kempa raczyła napisać do mnie per "Herr" i napisać, że nienawidzę symboli polskości. Uznałem to za bardzo obraźliwe - mówił w Radiu Zet były szef MSZ, europoseł Koalicji Obywatelskiej, Radosław Sikorski.