A winiarski Nowy Świat to w zasadzie wszystko co poza Europą. Dziś pora na rzadko pojawiającą się w tej rubryce Amerykę Południową, ale nie będzie to ani Chile, ani Argentyna, bo zapraszam do Urugwaju, na owiewane atlantycką bryzą wzgórza położone 200 kilometrów od Montevideo i drugie tyle od boskiego Buenos. Bodega Garzon to nowoczesne i hiperluksusowe miejsce stworzone przez najbogatszego Argentyńczyka Alejandro Bulgheroniego. Prócz winiarni jest tu luksusowy klub dla burżujów i równie luksusowa restauracja. Spytają państwo, dlaczego ten nafciarz nie zainwestował w Argentynie? Ależ zainwestował, podobnie jak w Bordeaux, Toskanii czy Kalifornii, w końcu kto bogatemu zabroni, prawda?
Czytaj więcej
Czym się różnią winiarze od kotów? Niczym, bo i jednych, i drugie można zagłaskać na śmierć. Ten proceder właśnie wszczęto wobec Kamila Barczentewicza i choć nie znam człowieka, to znam jego wina, więc żal mnie się zrobiło.
Urugwaj brzmi dla nas cokolwiek egzotycznie, właściwie poza piłką nożną i nazistami nie mamy skojarzeń, a i tu sąsiedzi są bardziej utytułowani – piłkarsko Argentyna, a i nazistów więcej schroniło się w Paragwaju. Winiarsko Urugwaj to kwintesencja Nowego Świata, często oznaczającego mocno alkoholowe wina nazbyt hojnie potraktowane beczką. Tym razem jednak jest inaczej. Bodega Garzon, mając tak bogatego właściciela, nie musi schlebiać niczyim gustom i robi wina najwyższej klasy tak, jak im w duszy gra.
Tę melodię wypada zacząć od tannata, bo ten zdaniem kardiologów najzdrowszy ze szczepów jest symbolem Urugwaju. Oczywiście pochodzi z Francji, gdzie jest ceniony, ale to, co robią z nim na drugiej półkuli, budzi wielkie uznanie. Tannat Single Vineyard 2018 to jeden z aż czterech tannatów robionych w Bodega Garzon. Tu można wyczuć beczkę (tytoń), ale to tylko tło dla owocowego koncertu, w którym prym wiodą wiśnie i śliwki. Cudowne to wino, moje ulubione z zestawu, nigdy się nie kończy, zaiste słusznie obsypano je medalami. Wspaniałość, którą można trzymać przez następne kilkanaście lat. Marselan Reserva kusi bukietem (eukaliptus!) i hałaśliwie zwraca uwagę, że wino trzeba podawać do jedzenia. Polubicie je państwo. Wszystko wiedzie nas jednak na szczyt, na ultramineralne, hipersoczyste Balasto, powstające na granitowej skale. Zaiste wielkie to wino za wielkie pieniądze szczyt osiągnie za dekadę lub dwie.