Po zakończeniu drugiej wojny światowej rozpoczęła się w Polsce rekonstrukcja szkolnictwa według przedwojennych wzorców. Była ona niezwykle skomplikowana ze względu na sytuację kraju wyniszczonego wojną oraz zmianę granic państwowych. Na tzw. Ziemiach Odzyskanych wszystko budować trzeba było od podstaw. Do tego dochodziła zniszczona infrastruktura, co uniemożliwiało skuteczną akcją powoływania nowych szkół. Źródła archiwalne oraz wspomnienia i opracowania pełne były opisów trudności, z jakimi borykano się w pierwszych dniach po zakończeniu działań wojennych.
Oprócz wspomnianych problemów logistycznych najpoważniejszym był brak wykwalifikowanej kadry pedagogicznej. Na tzw. Ziemiach Odzyskanych znalazła się część nauczycieli, którzy zostali przesiedleni z byłych Kresów Wschodnich, oraz repatriantów lub reemigrantów z zachodu Europy czy innych części świata. Była to jednak grupa niewielka i bardzo różnorodna. Od nauczycieli przedszkolnych po profesorów wyższych uczelni, nierzadko o renomie światowej (np. tacy profesorowie jak lekarz Ludwik Hirszfeld, matematyk Hugo Steinhaus, historyk Władysław Czapliński). Ci ostatni kładli podwaliny pod uruchomienie Uniwersytetu i Politechniki Wrocławskiej oraz odciskali widoczne piętno na wizerunku miasta i jego mieszkańcach. O tym swoistym połączeniu przeszłości kresowej z wrocławską teraźniejszością świadczyło takie ogłoszenie z 1948 r.: „Abiturientki Gimnazjum SS Urszulanek – Stanisławów 1938 – Zjazd 10-lecia matury – 25 lipiec Nankiera 16. Koszt 300 zł”.
Matematyka plus gimnastyka
Pedagogów zachęcić do podróży w nieznane miały udogodnienia niedostępne dla innych. Do takich należało prawo do dodatkowego pokoju. Zarząd Miejski we Wrocławiu był ponaglany do wywiązywania się z obietnic względem nauczycieli i remontu odpowiednich lokali dla nich. Związek Nauczycielstwa Polskiego starał się poprawić ich byt, walcząc o dodatkowe mieszkania oraz ich wyposażenie. Nierzadko nauczyciele dostawali pokój nad klasą, w której nauczali. Gdy otrzymywali lokum, zmagali się jednak z różnymi niedogodnościami, jakie były udziałem pozostałych mieszkańców: strachem, głodem, zimnem, poczuciem tymczasowości i osamotnienia.
O swojej dramatycznej sytuacji pisał jeden z nauczycieli: „W sowietach uczyłem 2 godziny dziennie, teraz 4. Otrzymywałem 206 rubli teraz 2000 zł. Za miesięczną pensję w sowietach mogłem kupić 10 kg chleba teraz 5 kg”.
Kontakt z nauczycielami nawiązywano często poprzez prasę. Korzystano z kolumn ogłoszeń drobnych, gdzie za niewielką, kilkuzłotową opłatą można było poszukać chętnych do przyjazdu na nowo zasiedlane tereny: „Państwowe Gimnazjum poszukuje: nauczycieli polskiego, angielskiego, historii, geografii i biologii, matematyki, fizyki z chemią, nauczycielki gimnastyki dziewcząt [!] łącznie z jednym z powyższych przedmiotów. Oprócz poborów państwowych Komitet Rodzicielski daje bezpłatnie mieszkanie, opał, światło elektryczne, dodatek miesięczny 4000 zł”. Gimnazjum Kupieckie z Dąbrowy Górniczej poszukiwało nauczycieli: „komercjalisty, towaroznawstwa, geografii, historyka, gimnastyczkę, języka angielskiego. (…) Płace według norm państwowych plus 5- procent, nadto godziny nadliczbowe”.