Autorzy opisują długi proces, jakim były próby osądzenia zbrodni wojennych. Ważną rolę odegrał tu jeszcze podczas walk polski rząd w Londynie, bowiem zachodni alianci nie spieszyli się z żadnymi deklaracjami w tej kwestii. Koniec wojny też nie oznaczał przełomu. Wśród aliantów był wszak Związek Radziecki, ale także Brytyjczycy i Amerykanie nie chcieli poruszać drażliwych tematów – jak choćby naloty dywanowe czy wypędzenia. Kiedy już umilkły działa, rozpoczęła się zimna wojna, a powołane przez aliantów oba państwa niemieckie stały się jej ważnymi – ni to pionkami, ni to graczami. Pomijając cynizm polityków, świat wcześniej nie zetknął się z prawnym wyzwaniem tego typu.
W efekcie proces norymberski – symbol rozliczeń – padł ofiarą polityki. Potem każdy z aliantów miał własne pomysły na rozliczenia w swoich strefach – w większości nieskuteczne. Wreszcie – jak w RFN – sprawy przekazano landom, co przerodziło się już w farsę. Ale problem rozliczeń nie dotykał tylko Niemców – wymierzyć sprawiedliwość, a czasem po prostu wywrzeć zemstę, próbowano w Japonii i Włoszech. Rozliczano się we Francji i innych krajach Europy Zachodniej, na Bałkanach oraz oczywiście w naszym regionie. Autorzy piszą, że w Europie zapanowała „gorączka rozliczeń" – podczas której mieszały się społeczne emocje. Emocje zresztą uniwersalne i dające o sobie znać po każdym politycznym wstrząsie – jak koniec dyktatury Franco w Hiszpanii czy upadek komunizmu w Polsce.
Często rozliczenia te służyły pozbyciu się politycznej konkurencji oskarżanej o kolaborację, a czasem chyba zagłuszeniu własnych wyrzutów sumienia. Oskarżali i sądzili się wzajemnie sąsiedzi. Nieraz ofiarami padały płotki, grube ryby miały się dobrze.
I tak ofiarami czystki padło w powojennej Francji ok. 10 tys. ludzi. Masowo strzyżono głowy kobietom oskarżonym o romansowanie z okupantem. Taka hipokryzja wielu Francuzów musi zastanawiać, na równi z politycznym wyrachowaniem De Gaulle'a, który szybko wygasił rozliczenia w imię jedności narodowej. Fenomenem są na pewno Austriacy – którzy, także dzięki aliantom, ze współsprawców stali się ofiarami.