To na kierowniku wycieczki szkolnej spoczywa odpowiedzialność za zdrowie i bezpieczeństwo jej uczestników. Nie oznacza to jednak przypisania mu winy za każde niefortunne zdarzenie, które doprowadza do uszczerbku na zdrowiu ucznia – wynika z wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, który uniewinnił nauczyciela.
Komisja dyscyplinarna przy wojewodzie, a potem komisja odwoławcza przy ministrze edukacji narodowej uznały kierownika wycieczki za winnego tego, że nie zapewnił bezpieczeństwa uczniom. W rezultacie jedna z uczestniczek uległa poważnemu wypadkowi. Podczas zjazdu ze stoku chciała uniknąć kolizji z dzieckiem, które zajechało jej drogę. Zjechała z wyznaczonej trasy w siatkę, a następnie w stojący za nią ratrak. Mimo kasku uderzyła twarzą w wystającą śrubę, co spowodowało rozległe obrażenia. Tego dnia uczniowie zgodnie z harmonogramem wycieczki mieli jeździć inną trasą. Kierownik bez akceptacji dyrekcji szkoły dokonał zmian. Tłumaczył, że na zaplanowanej dla uczniów trasie był tłok i lód. Obie były jednak tej samej trudności. Z dokumentacji zajęć prowadzonych podczas wycieczki wynika zaś, że temat bezpieczeństwa został poruszony z młodzieżą tylko w dniu przyjazdu.
Czytaj także: Koronawirus: uczeń bez maseczki ryzykuje karę
Choć w postępowaniu karnym nie dopatrzono się winy nauczyciela, komisja dyscyplinarna wymierzyła mu karę nagany z ostrzeżeniem. Obwiniony uchybił bowiem obowiązkom określonym w Karcie nauczyciela poprzez brak należytej staranności w sprawowaniu nadzoru nad uczestnikami wyjazdu i błędnie podjęte decyzje.
Sąd Apelacyjny w Szczecinie, uniewinniając nauczyciela, uzasadnił, że nieszczęśliwego zdarzenia nikt nie mógł przewidzieć ani mu zapobiec, poza osobami, które nieprawidłowo ustawiły ratrak przy trasie zjazdowej. Nie sposób też uznać, że uczniowie klasy sportowej, kolejny raz uczestniczący w zajęciach narciarskich, nie posiadali niezbędnej wiedzy o zasadach bezpieczeństwa. Gdy uczeń powierzony opiece nauczyciela ulega nieszczęśliwemu wypadkowi, którego opiekun nie był w stanie przewidzieć nawet przy dołożeniu najwyższej staranności, nie można przypisać nauczycielowi winy, nawet w najlżejszej postaci – lekkomyślności. Nie można więc przypisać mu odpowiedzialności dyscyplinarnej.