W komunikacji do rządu Trybunał pyta więc, czy skarżący są rzeczywiście ofiarami naruszenia ich prawa do życia prywatnego wyrażonego w art. 8 konwencji oraz czy ingerencja w to prawo została przewidziana prawem zgodnie z art. 8 ust. 2, a jeśli tak, to czy była konieczna i proporcjonalna. Jednocześnie konieczne jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, czy skarżący dysponowali skutecznym środkiem w rozumieniu art. 13 konwencji celem ustalenia, czy byli przedmiotem zainteresowania służb, a jeśli tak, to czy mogli tym środkiem dokonać kontroli zgodności z prawem.
A skoro mowa o inwigilacji, to w sprawie Hambardzumyan przeciwko Armenii (skarga nr 43478/11) Trybunał uznał, że zarządzenie przez sąd kontroli operacyjnej było zbyt pobieżne i nie zawierało wskazania konkretnych środków kontroli, czym naruszono art. 8 konwencji. Skarżąca zarzucała brak ważnego orzeczenia sądowego pozwalającego na stosowanie wobec niej kontroli operacyjnej w toku postępowania przygotowawczego. Trybunał zgodził się z nią – orzeczenie sądowe nie było wystarczająco szczegółowe co do osoby, która miała być przedmiotem kontroli operacyjnej. Było więc nieprecyzyjne w stopniu nieakceptowalnym, jeśli chodzi o tak poważną ingerencję w prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego jak kontrola operacyjna. Dodatkowo, orzeczenie nie wymieniało szczególnych środków, które miały zostać zastosowane wobec skarżącej. Pozostawiał więc zbyt dużą swobodę służbom.
Trybunał podkreślił brak wystarczającego nadzoru sądowego nad stosowaną kontrolą, przez co była ona niezgodna z konwencją. Orzeczenie to można odnieść do polskich regulacji – art. 168a i 168b oraz 237c kodeksu postępowania karnego, które pozwalają organom na wykorzystywanie nielegalnie zgromadzonych dowodów w postępowaniu karnym, pozostawiając decyzję w tym zakresie prokuratorowi. Trybunał tymczasem wyraźnie wskazuje: kontrola operacyjna musi precyzyjnie i konkretnie wskazywać, kto jest nią objęty oraz jej zakres przedmiotowy. Wykroczenie poza niego wiąże się z naruszeniem art. 8 konwencji.
Tajemnica adwokacka w poważnych opałach
Ponieważ polscy śledczy mają podobny rozmach jak tureccy i nie wahają się korzystać z przeszukań kancelarii adwokackich czy radcowskich celem uzyskania dowodów obciążających klientów kancelarii, a objętych tajemnicą zawodową adwokata czy radcy prawnego, przypomnijmy, jak to uczynił Trybunał w sprawie K?rdök i inni przeciwko Turcji (skarga nr 14704/12) o pewnych zasadach objętych ochroną art. 8 konwencji. W tej sprawie skarżący, którzy są adwokatami, zarzucali zajęcie danych elektronicznych przez sąd dla celów postępowania karnego przeciwko innemu adwokatowi (Ü.S.), który dzielił z nimi kancelarię.
Po pierwsze, ochrona tajemnicy zawodowej stanowi część prawa do obrony w rozumieniu art. 6 konwencji – jest więc korelatem prawa, na mocy którego klient adwokata nie może przyczyniać się do samooskarżenia, co zakłada, że władze szukają podstaw swojej argumentacji bez odwoływania się do środków uzyskanych wbrew woli lub pod presją od oskarżonego. Po drugie, reguły przeszukania powinny być jasne i precyzyjne oraz stanowić przedmiot rygorystycznej kontroli przeciwko arbitralności. Po trzecie, w przypadku zajęcia dokumentów objętych tajemnicą adwokacką sędzia musi dokonać konkretnej i proporcjonalnej kontroli oraz zdecydować o ich zwrocie.
Tymczasem w tej sprawie adwokaci, których dane zajęto, nie byli objęci prowadzonym śledztwem – jedynie dzielili swoje biuro z jednym z takich adwokatów. Dodatkowo nakaz przeszukania nie wskazywał konkretnie, jakie przedmioty czy dokumenty powinny zostać znalezione w toku przeszukania – pozwalał zaś na zajęcie wszystkich znalezionych w kancelarii dokumentów bez sprecyzowania, że chodzi o jednego tylko adwokata, nie biorąc pod uwagę, że mogą znajdować się tam dokumenty innych adwokatów i ich klientów.