Krzysztof Izdebski: pocztowy wybór prezydenta przy zasłoniętej kurtynie

Pocztowy wybór prezydenta odbędzie się przy szczelnie zasłoniętej kurtynie, bez szans na kontrolę społeczną.

Publikacja: 21.04.2020 00:01

Krzysztof Izdebski: pocztowy wybór prezydenta przy zasłoniętej kurtynie

Foto: AdobeStock

Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i poseł Zjednoczonej Prawicy, powiedział w wywiadzie, że wybory 10 maja powinny zostać przeprowadzone. „Demokracja musi mieć swoje święto w postaci wyborów prezydenckich". Smutne to święto. Jako potencjalni uczestnicy uroczystości nie wiemy nawet, na kiedy i na co jesteśmy zaproszeni.

Od lat przyglądam się procesowi stanowienia prawa w Polsce i od lat mam do niego krytyczny stosunek. Na bieżąco analizuję zmiany przepisów wyborczych, biorę m.in. udział w konsultacjach publicznych kodeksu wyborczego z 2011 r. Monitorowałem przebieg wyborów samorządowych w 2018 r., spędziłem godziny, analizując wydatki na kampanie z 2019 r. Powinienem w tej materii orientować się lepiej niż przeciętny obywatel. Ale i napisać o tym w czasie przeszłym. Orientowałem się. Dziś wiem o nadchodzących wyborach tyle co inni, czyli nic. Nawet nie wiem, kiedy się odbędą, nie mówiąc już o tym, jak będę głosować i czy mój głos będzie tajny. Zazdroszczę przedstawicielom władzy, którzy mają ogromną pewność, że obchody tego święta demokracji są dopięte na ostatni guzik, a przynajmniej takie starają się sprawiać wrażenie.

Czytaj także:

Gontarski: głosowanie korespondencyjne można wprowadzić nawet na kilka dni przed wyborami

Prawda jest taka, że sami nie mają pojęcia, jak to będzie wyglądać. A to na pół miesiąca przed planowanym terminem jest zatrważające. Wprowadzane na szybko i co należy podkreślić niezgodnie z prawem zmiany w kodeksie kojarzą mi się ze scenami polowania, którego uczestnicy, wzmocniwszy się suto, rozpoczynają ostrzeliwanie uciekającej w popłochu zwierzyny. Strzelają z różnorodnej broni, ale efekty mogą zatrważać.

Bogaty arsenał

A arsenał zmian w przepisach jest przebogaty. W pierwszej wersji tzw. tarczy antykryzysowej przemycono rozszerzenie głosowania korespondencyjnego na osoby po 60. roku życia, pozbawiając tej możliwości wyborców z zagranicy. Następnie Sejm uchwalił przepisy, które czynią tę formę obowiązkową dla wszystkich, również dla Polonii. I choć ustawy nie zaakceptował jeszcze Senat, to w drugiej wersji tarczy antykorupcyjnej, która też jeszcze w życie nie weszła, zaproponowano, by nie prowadzić prac nad przygotowaniem wyborów z osobistym uczestnictwem 10 maja. Czyli data też nie jest pewna. Trwają przymiarki do 17 czy nawet 23 maja. Zwierzyna w postaci aktu głosowania wciąż nieupolowana. Nie wiadomo nawet, gdzie mamy fizycznie oddać kopertę z naszym głosem, nie wspominając o braku gwarancji, że karta wyborcza w ogóle trafi do aktualnego miejsca naszego zamieszkania.

Wyborcy mieszkający za granicą nie wiedzą, czy w ogóle zagłosują. I nie chodzi tylko o to, że kraje, w których przebywają, są w jeszcze większym zamknięciu niż Polska, a zagrożenie wirusem poważniejsze. W związku z tym, że projekt ustawy o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym zakłada niemożliwe do spełnienia terminy, prawdopodobnie nigdy nie zagłosują. Wspomnijmy tylko, bo to w przestrzeni publicznej nie wybrzmiało, co Sejm zaproponował emigrantom: jak chcą oddać głos, mogą to zrobić na swój koszt. Trudno o bardziej jaskrawy przykład naruszenia zasady równości i powszechności wyborów.

Najpierw w mediach, a potem już z numerem sejmowego druku, pojawił się projekt zmiany ustawy zasadniczej, który przewiduje wydłużenie kadencji prezydenta do siedmiu lat. Tak poważna ustrojowa zmiana nie może być środkiem do rozwiązania problemu, przed którym postawiła nas pandemia, a pogłębiają ją politycy. Być może sam pomysł jest wart rozważenia w „normalnych" warunkach, ale to na pewno nie jest ten moment.

Minister ważny jak cała PKW

Triumfy może za to święcić minister Jacek Sasin, któremu przepisy ustawy o powszechnym głosowaniu korespondencyjnym dały władzę porównywalną z tą, jaką jeszcze dysponuje tylko Państwowa Komisja Wyborcza. To on, za pośrednictwem aktów wykonawczych, określi wzór karty do głosowania, zawartość pakietu wyborczego i kształt pudełka, do którego będziemy oddawać głosy. Nie będzie to już urna, o której wspomina kodeks. Tę będą zapełniać nieliczni członkowie obwodowych komisji wyborczych.

Cały ten niejasny proces odbędzie się przy szczelnie zasłoniętej kurtynie. Przy takich regulacjach nie ma szans na jakąkolwiek kontrolę społeczną. I to zarówno taką, jaką spontanicznie prowadzili w lokalach wyborcy, ale również tę wprowadzoną całkiem niedawno przez obserwatorów społecznych.

Zgoda: znaleźliśmy się w trudnej sytuacji i każde wyjście z niej jest obarczone wadą. Tu nie ma idealnego rozwiązania. Ale to jest problem, który powinniśmy rozwiązać wspólnie, a nie go eskalować. Wiem, że eksperci chcieliby władzy w tym pomóc. Ale wybrano rozwiązania siłowe, naprędce tworząc niejasne, przeczące sobie regulacje. Bez żadnych konsultacji, z przekazem, że "tak ma być i koniec". Efektem tego święta demokracji będzie jedynie bardzo potężny kac, albo i poważniejsze konsekwencje.

Autor jest prawnikiem, dyrektorem programowym fundacji ePaństwo

Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i poseł Zjednoczonej Prawicy, powiedział w wywiadzie, że wybory 10 maja powinny zostać przeprowadzone. „Demokracja musi mieć swoje święto w postaci wyborów prezydenckich". Smutne to święto. Jako potencjalni uczestnicy uroczystości nie wiemy nawet, na kiedy i na co jesteśmy zaproszeni.

Od lat przyglądam się procesowi stanowienia prawa w Polsce i od lat mam do niego krytyczny stosunek. Na bieżąco analizuję zmiany przepisów wyborczych, biorę m.in. udział w konsultacjach publicznych kodeksu wyborczego z 2011 r. Monitorowałem przebieg wyborów samorządowych w 2018 r., spędziłem godziny, analizując wydatki na kampanie z 2019 r. Powinienem w tej materii orientować się lepiej niż przeciętny obywatel. Ale i napisać o tym w czasie przeszłym. Orientowałem się. Dziś wiem o nadchodzących wyborach tyle co inni, czyli nic. Nawet nie wiem, kiedy się odbędą, nie mówiąc już o tym, jak będę głosować i czy mój głos będzie tajny. Zazdroszczę przedstawicielom władzy, którzy mają ogromną pewność, że obchody tego święta demokracji są dopięte na ostatni guzik, a przynajmniej takie starają się sprawiać wrażenie.

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?