Gertruda Uścińska: Tęsknię za czasami, gdy ZUS nie chciał dotacji

Wpływy ze składek są nieco niższe, choć wciąż na dobrym poziomie. Płatników nie ubyło, ale część zawiesiła działalność. W perspektywie miesięcy liczba płatników będzie się zmniejszać – mówi prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Aktualizacja: 04.05.2020 10:56 Publikacja: 03.05.2020 19:29

Gertruda Uścińska

Gertruda Uścińska

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Ulgi przewidziane w tarczy antykryzysowej i zwolnienia pracowników w czasie kryzysu powodują zmniejszenie wpływów składkowych do ZUS. Jak wygląda obecna sytuacja Zakładu w czasie kryzysu?

Tęsknię już za czasami, gdy po uporządkowaniu e-składki rosły pobory ZUS i wystarczało pieniędzy na wszystkie wydatki do tego stopnia, że mogliśmy rezygnować z dotacji z budżetu państwa. Z drugiej strony, gdyby nie tamte reformy i zmiany w zasadach zarządzania i ewidencjonowania składek, m.in. w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, obecnie w czasie kryzysu byłoby nam znacznie trudniej zarządzać tymi pieniędzmi. Później niż obecnie docierałyby do nas informacje o wysokości składek płaconych przez przedsiębiorców i liczbie ubezpieczonych. Wtedy dzisiejsza ocena kondycji FUS i innych funduszy w czasie kryzysu wyglądałaby bardziej jak wróżenie z herbacianych fusów. Pokazuje to, jak bardzo ważne jest to, by we właściwym czasie podejmować decyzje o reformach systemów publicznych. Bo teraz, dzięki tym zmianom, na bieżąco wiemy, ile składek wpłynęło, ilu jest ubezpieczonych, a ilu płatników składek. Jak na razie w kwietniu br. na wszystkie fundusze wpłynęło ok. 20 proc. mniej składek niż w kwietniu ubiegłego roku.

Co to oznacza? Ile pieniędzy ubyło we wpływach do ZUS?

W kwietniu br. ZUS pobrał na wszystkie fundusze ok. 19,5 mld zł. To jest o 4,6 mld zł mniej niż w kwietniu ubiegłego roku, gdy do ZUS wpłynęło 24,1 mld zł. To także mniej o 6,4 mld zł niż w marcu br., kiedy pobraliśmy 25,9 mld zł. Pomimo to ZUS jest nadal w relatywnie dobrej kondycji finansowej. Bo od początku roku pobraliśmy ponad 92 mld zł składek, co jest cały czas więcej niż w takim samym okresie zeszłego roku.

O ile więcej?

O ok. 35 mln zł. W ostatnich miesiącach mamy mniej składek, ale porównując do rekordowych wpływów w poprzednich latach, mimo kryzysu, ciągle jesteśmy na minimalnym plusie, choć nie jest to już 8 czy 9 proc., jak do tej pory bywało.

Czy przy malejących wpływach w kolejnych miesiącach wystarczy pieniędzy na wypłaty dla emerytów i rencistów?

Oczywiście, ponieważ wypłacalność świadczeń z ubezpieczeń społecznych gwarantowana jest przez państwo. Niedobory w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych będą na bieżąco pokrywane z dotacji budżetu państwa. W tegorocznym budżecie mamy przewidziane 34 mld zł dotacji, z czego wykorzystaliśmy do tej pory 12,6 mld zł, czyli około 38 proc. tej kwoty. Podejmujemy także kroki w celu skorzystania ze środków Funduszu Przeciwdziałania Covid-19, z którego mają być finansowane skutki kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią koronawirusa i koszty przeciwdziałania temu kryzysowi. Poza tym widzimy, że nie wszystkie uprawnione podmioty wnioskują o zwolnienie ze składek. Szacowaliśmy, że zwolnienie ze składek za marzec, kwiecień i maj może spowodować ubytek we wpływach do FUS nawet o ok. 8,2 mld zł miesięcznie, co łącznie daje kwotę ulgi w wysokości 24,6 mld zł. Zweryfikujemy jednak te prognozy o faktycznie złożone wnioski. Jesteśmy w trakcie przetwarzania tych danych. Do tej pory wpłynęło do nas 1,33 mln wniosków w tej sprawie.

Czytaj też:

ZUS: Zwolnienia ze składek na blisko 591 mln złotych

Zła wiadomość dla pracodawców: ulga w ZUS zwiększa podatek

Już w kwietniu wpływy ze składek za marzec bardzo zmalały. Czy to pokazuje, jaki wpływ na finanse publiczne ma kryzys gospodarczy?

W poprzednich latach wpływy kwietniowe były niższe niż w lutym i marcu o ok. 2 mld zł. Wynika to z tego, że w dwóch pierwszych miesiącach roku zatrudnieni dostają trzynastki, nagrody roczne i inne dodatkowe przychody. Te zwyżki są widoczne właśnie z miesięcznym przesunięciem zgodnie z terminami opłacania składek. Musimy wziąć na to poprawkę, oceniając wysokość wpływów w marcu i porównując np. miesiąc do miesiąca.

Jak zmniejszone wpływy ZUS przekłada na poszczególne fundusze, z których są finansowane emerytury, renty czy zasiłki chorobowe. Gdzie są największe deficyty gotówki?

Na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych pobraliśmy w kwietniu br. ok. 13 mld zł, to jest mniej o 3,2 mld zł niż w kwietniu ubiegłego roku, gdy pobraliśmy 16,2 mld zł. Jeśli chodzi o poszczególne fundusze, to należy pamiętać, iż sytuacja finansowa każdego z nich odzwierciedla strukturalne uwarunkowania każdego z nich.

Na podstawie danych za styczeń i luty, a więc jeszcze przed rozpoczęciem epidemii, możemy podać, że łączne wpływy ze składki emerytalnej wyniosły 21,9 mld zł, a wydatki funduszu emerytalnego 28,7 mld zł, co dało deficyt na tym funduszu w wysokości 6,8 mld zł. Wynika to jednak z kształtu obecnego systemu emerytalnego, w którym bardzo dużym obciążeniem jest wypłata kapitału początkowego za pracę przed 1999 r., dla osób przechodzących obecnie na emerytury. Na funduszu rentowym mieliśmy zaś 1,0 mld zł nadwyżki, bo wpływy wyniosły 8,9 mld zł, a wydatki funduszu rentowego 7,9 mld zł. Dobra sytuacja funduszu wynika przede wszystkim z malejącej od lat liczby osób pobierających renty z tytułu niezdolności do pracy. Wpływy ze składki chorobowej wyniosły 2,7 mld zł, a wydatki funduszu chorobowego 4,2 mld zł, co dało deficyt 1,5 mld zł. Lepiej było na funduszu wypadkowym, do którego wpłynęło 1,4 mld zł ze składek, a wydatki wyniosły 0,8 mld zł, co dało nadwyżkę 0,6 mld zł. Będziemy analizować dane za kolejne miesiące, aby zobaczyć wpływ epidemii.

W czasie stanu epidemii znacząco wzrosły obciążenia ZUS, który wypłaca zasiłki opiekuńcze dla rodziców, którzy zostali w domach z dziećmi do 8. roku życia, i zasiłki chorobowe dla osób objętych kwarantanną czy po prostu chorych.

Wydatki na zasiłki opiekuńcze ze wszystkich tytułów wyniosły za styczeń 107 mln zł, za luty 123 mln zł, zaś za marzec 250 mln zł. Wydatki wzrosły zatem o 103 proc. w stosunku do lutego i o 134 proc. w stosunku do stycznia. ZUS odpowiada bezpośrednio za ok. 10 proc. wydatków, zaś pozostałe 90 proc. wypłacają pracodawcy, którzy następnie pomniejszają należne od nich składki na ubezpieczenia społeczne o kwoty wypłaconych zasiłków. Należy jednak wziąć pod uwagę, że pracodawcy najprawdopodobniej nie zdążyli w marcu zrealizować wszystkich wniosków o zasiłki opiekuńcze za marcowe okresy absencji w pracy. Spodziewamy się, że w rozliczeniu składek za kwiecień, które nastąpi w maju, nastąpi kumulacja wydatków na zasiłki za marzec i kwiecień. Jeśli chodzi o fundusz chorobowy, to trzeba też pamiętać o zasiłkach chorobowych. W marcu była bardzo wysoka absencja chorobowa, ponieważ lekarze w całej Polsce wystawili aż 3,3 mln zwolnień lekarskich. Dotychczas przybywało ok. 2 mln e-ZLA miesięcznie.

A co ze składką na ubezpieczenie zdrowotne, którą ZUS jedynie pobiera i przekazuje do NFZ, który wydaje te pieniądze na finansowanie służby zdrowia?

W kwietniu br. pobraliśmy składkę zdrowotną w wysokości ok. 6,2 mld zł, to jest o 1 mld zł mniej niż w kwietniu ubiegłego roku, gdy pobraliśmy i przekazaliśmy do NFZ kwotę 7,2 mld zł.

Ilu płatników i ubezpieczonych ubyło w systemie od początku kryzysu?

To bardzo ważna informacja, bo pokazuje, jak kryzys wpływa na liczbę aktywnych płatników składek, i tutaj dane są bardzo ciekawe. Na koniec lutego br. było 2,71 mln aktywnych płatników, w tym takich, którzy są zwolnieni z ubezpieczeń społecznych i opłacają wyłącznie składkę zdrowotną. To był bardzo dobry wynik, można powiedzieć, że rekordowy. W marcu liczba płatników spadła do 2,69 mln. Były już zatem odczuwalne lekkie skutki kryzysu, jako że ich liczba zmalała o 16 tys. Jednak gdy sięgniemy do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, okazuje się, że choć w tym czasie wyrejestrowało się około 22 tys. osób, to do końca marca zarejestrowało o 5 tys. podmiotów więcej. Wynika z tego, że płatników składek nie ubyło. Niektórzy zawiesili jednak działalność. Te procesy trzeba będzie oceniać w perspektywie kilku najbliższych miesięcy.

Jeśli chodzi zaś o liczbę ubezpieczonych, to na koniec lutego było ich w ubezpieczeniu zdrowotnym 16,683 mln osób, zaś na koniec marca 16,678 mln osób, czyli o 5 tys. mniej. Wynika z tego, że także ubezpieczeni nie wyrejestrowują się masowo z ubezpieczeń, choć zobaczymy, jakie będą dane za kwiecień. Należy się spodziewać, że w kolejnych miesiącach te wskaźniki będą się pogarszały, bo część podmiotów, działających w gastronomii, turystyce, hotelach, transporcie została zamknięta na czas stanu epidemii. Dlatego wszelkie działania zaradcze powinny antycypować niekorzystne zmiany, jakie są jeszcze przed nami. Liczba płatników i ubezpieczonych będzie się zmniejszała w perspektywie najbliższych miesięcy.

Jakie są w ZUS prognozy do końca tego roku?

Najpierw musimy sobie poradzić z obecną sytuacją, gdy do czerwca płatnicy korzystają ze zwolnienia z obowiązku zapłaty składek. Jak wspomniałam, ten deficyt może wynieść nawet 24,6 mld zł, gdyby wszyscy uprawnieni złożyli wnioski o zwolnienie ze składek. Kluczową kwestią będzie wystąpienie o rekompensatę tych środków. Możemy liczyć na dotację z budżetu państwa oraz środki z Funduszu Przeciwdziałania Covid-19. Jeśli chodzi o drugą połowę roku, zobaczymy, jaka będzie kondycja polskiej gospodarki, gdy skończą się zwolnienia z obowiązku zapłaty składek. Liczymy na to, że wtedy wszystko wróci do normy. Przyjmujemy jednak różne scenariusze, które będą podlegały weryfikacji na bieżąco. Analizujemy możliwe strategie. Mamy do dyspozycji dość istotne mierniki sytuacji w gospodarce i na rynku pracy, jakimi są m.in. wpływy składkowe, liczba płatników składek, liczba ubezpieczonych, liczba zwolnień lekarskich, liczba nowych emerytów itd. Na dzisiaj mamy w tym zakresie neutralne informacje.

Czy należy się spodziewać dodatkowych działań legislacyjnych, uszczelniających system ubezpieczeń społecznych, tak aby zwiększyć wpływy do systemu?

Jak na razie wpływy ze składek są nieco niższe, ale wciąż na dobrym poziomie. Pobraliśmy więcej składek niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. System jest obecnie bardzo szczelny i nie dopuszcza do przedawnienia zaległych składek. Ciągle wiele osób jest poza systemem. Nie są objęci ochroną ubezpieczeniową, a co za tym idzie, obowiązkami w zakresie składek. Chodzi o osoby korzystające z elastycznych form zatrudnienia, w szczególności umów cywilnoprawnych, ale także o nowe formy pracy. Jednym z wiodących tematów wśród europejskich ekspertów od polityki społecznej, prawa pracy i ubezpieczeń społecznych jest pytanie, czy i jak objąć ochroną te różne nowe formy świadczenia pracy. Trudno mi jednak w tej chwili rozstrzygać, jakie zmiany mogą nastąpić w przyszłości. Nad wszystkim należy się najpierw dobrze zastanowić.

Myślę, że w czasie kryzysu wiele osób przekonało się na własnej skórze, że warto płacić składki do systemu ubezpieczeń społecznych, bo teraz, gdy nie mają zarobków, nie mają też żadnego źródła utrzymania, które ten system zapewnia, lub nie mogą korzystać z pomocy, którą przewidziano w przepisach antykryzysowych.

Do mnie też docierają takie sygnały od osób, które nie miały żadnego ubezpieczenia ani oszczędności, które pomogłyby im przetrwać kryzys. Patrząc na skalę wniosków o wsparcie z funduszy publicznych, widać, że unikanie ubezpieczenia, od którego zależy wiele uprawnień, okazuje się błędem.

Ulgi przewidziane w tarczy antykryzysowej i zwolnienia pracowników w czasie kryzysu powodują zmniejszenie wpływów składkowych do ZUS. Jak wygląda obecna sytuacja Zakładu w czasie kryzysu?

Tęsknię już za czasami, gdy po uporządkowaniu e-składki rosły pobory ZUS i wystarczało pieniędzy na wszystkie wydatki do tego stopnia, że mogliśmy rezygnować z dotacji z budżetu państwa. Z drugiej strony, gdyby nie tamte reformy i zmiany w zasadach zarządzania i ewidencjonowania składek, m.in. w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, obecnie w czasie kryzysu byłoby nam znacznie trudniej zarządzać tymi pieniędzmi. Później niż obecnie docierałyby do nas informacje o wysokości składek płaconych przez przedsiębiorców i liczbie ubezpieczonych. Wtedy dzisiejsza ocena kondycji FUS i innych funduszy w czasie kryzysu wyglądałaby bardziej jak wróżenie z herbacianych fusów. Pokazuje to, jak bardzo ważne jest to, by we właściwym czasie podejmować decyzje o reformach systemów publicznych. Bo teraz, dzięki tym zmianom, na bieżąco wiemy, ile składek wpłynęło, ilu jest ubezpieczonych, a ilu płatników składek. Jak na razie w kwietniu br. na wszystkie fundusze wpłynęło ok. 20 proc. mniej składek niż w kwietniu ubiegłego roku.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?