Poważnej próby podważania wyników niedzielnych wyborów raczej nie będzie. Nie pozwoli na to półmilionowa przewaga głosów Andrzeja Dudy nad Rafałem Trzaskowskim. Niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej już zadeklarowali uszanowanie werdyktu wyborców. Skala nieprawidłowości, przynajmniej tych sygnalizowanych do tej pory, nie odbiega też od polskiej normy. Problematyczne okazało się natomiast głosowanie za granicą, zwłaszcza tam, gdzie musiało odbyć się wyłącznie korespondencyjnie. Wyborcy byli uzależnieni nie tylko od sprawności organizacyjnej konsulów, ale też od brytyjskiej, niemieckiej czy amerykańskiej poczty. A pakiety dochodziły w ostatniej chwili. Były też sygnały, że nie trafiały do celu.
Można mnożyć teorie spiskowe, ale również w USA ze względu na ogromną liczbę obywateli mieszkających za granicą w każdych wyborach kilkadziesiąt tysięcy kart przychodzi do komisji już po dniu wyborów i jest nieważnych. Winna jest opieszałość poczty. W Polsce raczej trudno będzie mówić o takiej skali, ale wniosek po niedzielnych wyborach jest klarowny: forma korespondencyjna w wydaniu powszechnym się nie sprawdza. Za dużo elementów musi w niej współgrać. Wydaje się, że w normalnych, niepandemicznych warunkach powinna być zarezerwowana wyłącznie dla niepełnosprawnych.
Czytaj też: