Spory to forma gry konkurencyjnej - rozmowa z mec. Maciejem Jamką, członkiem Sądu Arbitrażowego ICC

Nie zawsze chodzi o wynik sprawy, ważniejsze bywa wywarcie nacisku – mówi Maciej Jamka, adwokat, senior partner w kancelarii DWF.

Aktualizacja: 06.07.2021 10:17 Publikacja: 06.07.2021 00:01

Maciej Jamka

Maciej Jamka

Foto: tv.rp.pl

Rz: Został pan wybrany na członka Sądu Arbitrażowego przy Międzynarodowej Izbie Handlowej w Paryżu. Jak działa ten Sąd?

Sąd Arbitrażowy ICC (International Chamber of Commerce) to nieco inna instytucja, niż wiele innych sądów arbitrażowych w kraju i na świecie. Jego odmienność związana jest z tym, że jest stowarzyszeniem komitetów narodowych z ponad setki krajów z całego świata. Komitety te nominują swoich członków do Sądu w Paryżu. Ja zostałem nominowany przez Polski Komitet Narodowy. Członkowie Sądu biorą udział w podejmowaniu decyzji przez Sąd Arbitrażowy. I tu pojawia się następna odmienność sądu arbitrażowego ICC. Projekty wyroków przygotowane przez arbitrów orzekających w sprawie są poddawane procedurze zwanej z angielską „scrutiny", w której Sąd analizuje projekt wyroku i przedstawia uwagi. Dotyczą one kwestii formalnych, ale Sąd może zwrócić uwagę arbitrom także na merytoryczne. W ten sposób mamy podwójną gwarancję jakości orzekania, zwłaszcza, że Sąd oceniając dany wyrok działa na posiedzeniach, w których udział biorą członkowie Sądu, a zwykle są to prawnicy z dużym doświadczeniem w sprawach gospodarczych. Do pełnienia tej właśnie roli zostałem powołany.

Jakimi rodzajami spraw zajmuje się Sąd?

Główny ich nurt to spory na tle działalności gospodarczej i może tu chodzić o najróżniejsze sprawy. Z racji pozycji tego sądu trafiają tam raczej sprawy międzynarodowe. Ich skala jest różna – od drobnych po idące w setki milionów dolarów. Dla spraw o wartości do 3 mln dolarów istnieje uproszczona i przyspieszona procedura. To sprawia, że koszty postępowania są niższe.

Ale mawia się, że arbitraż jest tańszy od zwykłego postępowania sądowego...

Zwalczam to hasło reklamowe arbitrażu jako uogólnienie, które nie zawsze odpowiada prawdzie. Główną zaletą arbitrażu jest jego elastyczność. Można go dostosować do rodzaju i wartości przedmiotu sporu. To dostosowanie dotyczy doboru arbitrów znających branżę i procedury odpowiednej dla danej sprawy. Nie ma tu losowania sędziów, jak w sądzie cywilnym. Decydują strony. Mogą dostosować procedurę do danej sprawy. W ostatnich trzech miesiącach uczestniczyłem w wydaniu trzech wyroków. Okres od wszczęcia postepowania do wydania wyroku wyniósł od 4 do 9 miesięcy. Naturalnie tak szybka procedura zasadniczo ogranicza koszty. Z drugiej strony uczestniczę w sporach budowlanych o wielkiej wartości i postępowania trwają ponad dwa lata. Jednak ich plany są ustalone w pierwszych miesiącach i z wyprzedzeniem ponad rocznym wiemy, kiedy odbędzie się rozprawa i kiedy będzie wyrok. Zresztą spory, w tym arbitrażowe są dla niektórych firm jedną z form prowadzenia gry konkurencyjnej, wręcz fragmentem strategii rynkowej. Nie zawsze spierającym się chodzi o sam wynik sprawy, ważniejsze bywa wywarcie nacisku, nagłośnienie sporu i pokazanie swojej mocnej pozycji na rynku.

Czytaj też: Arbitraż to sąd dla dżentelmenów

Czy to nie jest rodzaj pieniactwa?

W większości spraw chodzi jednak o rozwiązanie sporu, a nie o osiąganie innych celów. Najczęściej spór jest niekorzystnym wydarzeniem. Dlatego w ICC obok Sądu Arbitrażowego działa bardzo prężnie ICC Międzynarodowe Centrum do spraw ADR (Alternative Dispute Resolution), zajmujące się m.in. organizacją mediacji między stronami. Mediacja i inne alternatywne techniki rozwiazywania sporów mają bardzo istotne zalety. Strony mogą dojść do wniosku, że dzisiejszy przeciwnik może za jakiś czas być potencjalnym partnerem rynkowym i nie warto pogłębiać sporu. Techniki ADR mają pomóc w załatwieniu sporu bez podziału na wygranych i przegranych.

Czy sytuacja w gospodarce w związku z pandemią wpłynęła na popularność arbitrażu?

Da się zaobserwować nasilenie sporów o niewykonane kontrakty i rozumienie siły wyższej. Ma to związek z zamknięciem fabryk i granic, a w związku z tym z zablokowaniem kanałów handlowych. Nie zawsze wszystko da się zorganizować na odległość, choć znany mi jest przypadek uruchomienia elektrociepłowni, które odbywało się poprzez wideokonferencję, bo zagraniczni eksperci nie mogli dojechać na miejsce. Jednak jest sporo innych zjawisk, które też przyczyniają się do zwiększenia liczby międzynarodowych sporów arbitrażowych. A sytuacje mogą być zaskakujące. Toczą się na przykład spory między stoczniami łodzi żaglowych ze swoim dostawcami laminatów, używanych do produkcji kadłubów. Tłem ich są decyzje chińskich władz dotyczące rozwoju energetyki odnawialnej i budowy wielkiej ilości elektrowni wiatrowych. A do produkcji łopat wiatraków używa się tych samych tworzyw sztucznych, co do kadłubów żaglówek. W efekcie Chińczycy podkupili produkcję laminatów, oferując wyższe ceny, niż producenci jachtów, zaburzając ich transakcje. Inny przykład: ostatnio w Polsce zdarzył się spór o przejęcie dwóch galerii handlowych, bo nabywca wycofał się z umowy. Ocenił, że inwestycje w centra są mniej opłacalne. Spór idzie o to, czy należą się kary umowne.

Czy w Polsce jest jeszcze przestrzeń do rozwoju sądownictwa polubownego?

Na pewno mogłoby być popularniejsze. Jednak system rozwiązywania sporów może w pełni dobrze działać tylko, gdy panuje pewien poziom zaufania międzyludzkiego. Wszystkie badania pokazują katastrofalny poziom kapitału społecznego w Polsce. Arbitraż wymaga, by uczestnicy rynku mieli podstawowe zaufanie do rynku, instytucji, arbitrów a o to bardzo trudno. Niechętnie podchodzą do arbitrażu spółki państwowe, być może z przyczyn pozabiznesowych. Nie sprzyja też sytuacja, w której dominuje kultura agresywnej walki a nie dialogu. Arbitraż nie działa w próżni. Jest refleksem ogólnej kultury społeczeństwa.

Czy inni polscy prawnicy mają też szanse na stanowiska w paryskim Sądzie Arbitrażowym?

Oczywiście, choć pewnie nie każdy ma ku temu predyspozycje. Trzeba znać biegle język angielski, a przydatny jest też francuski. Niewątpliwie na świecie arbitraż międzynarodowy to ciekawe, prestiżowe i intratne zajęcie. Polska generuje nieco sporów międzynarodowych, rozpatrywanych między innymi w ICC. Jednak udział Polaków jako arbitrów w sprawach międzynarodowych nie jest zadawalający. Wprawdzie od czasu do czasu ICC prosi nasz Komitet Narodowy ICC o wyznaczenie arbitrów do rozstrzygania sporów między przedsiębiorcami z innych krajów, nie zmienia to jednak tej konkluzji. Jednak, mamy już kilkuosobowa polską reprezentację pośród członków Sądu Arbitrażowego ICC i staramy się, aby polskie środowisko arbitrażowe było docenione na rynku międzynarodowym. Na pewno na to zasługuje.

—rozmawiał Paweł Rochowicz

Rz: Został pan wybrany na członka Sądu Arbitrażowego przy Międzynarodowej Izbie Handlowej w Paryżu. Jak działa ten Sąd?

Sąd Arbitrażowy ICC (International Chamber of Commerce) to nieco inna instytucja, niż wiele innych sądów arbitrażowych w kraju i na świecie. Jego odmienność związana jest z tym, że jest stowarzyszeniem komitetów narodowych z ponad setki krajów z całego świata. Komitety te nominują swoich członków do Sądu w Paryżu. Ja zostałem nominowany przez Polski Komitet Narodowy. Członkowie Sądu biorą udział w podejmowaniu decyzji przez Sąd Arbitrażowy. I tu pojawia się następna odmienność sądu arbitrażowego ICC. Projekty wyroków przygotowane przez arbitrów orzekających w sprawie są poddawane procedurze zwanej z angielską „scrutiny", w której Sąd analizuje projekt wyroku i przedstawia uwagi. Dotyczą one kwestii formalnych, ale Sąd może zwrócić uwagę arbitrom także na merytoryczne. W ten sposób mamy podwójną gwarancję jakości orzekania, zwłaszcza, że Sąd oceniając dany wyrok działa na posiedzeniach, w których udział biorą członkowie Sądu, a zwykle są to prawnicy z dużym doświadczeniem w sprawach gospodarczych. Do pełnienia tej właśnie roli zostałem powołany.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?