Klimek, Nogalski, Wenta: Kataster to nie podatek. Co warto o nim wiedzieć?

Do urzędowego spisu gruntów i budynków przylepiono łatkę publicznej daniny. Na dziesiątki lat „załatwiono sprawę”, tworząc niepewne rejestry i wprowadzając niepewne informacje do ksiąg wieczystych.

Publikacja: 05.06.2024 08:43

Klimek, Nogalski, Wenta: Kataster to nie podatek. Co warto o nim wiedzieć?

Foto: Adobe Stock

Kataster jest przywoływany w wielu artykułach, odmieniany na różne sposoby, najczęściej utożsamiany z podatkiem. Wyjaśnijmy to.

Każdy zainteresowany nieruchomościami — nabywca, inwestor, urbanista itp. — oczekuje od państwa rzetelnej informacji na temat przebiegu granic, sposobu użytkowania gruntów i posadowionych na nich budynków. Zwraca się zatem o dokumenty do starosty prowadzącego (w imieniu rządu) ewidencję gruntów i budynków oraz do sądu rejonowego prowadzącego księgi wieczyste. W obu przypadkach uzyskuje urzędowe dokumenty z pieczęcią potwierdzającą, że są one wydawane przez państwo polskie, co dotychczas potwierdzała pieczęć okrągła z godłem Rzeczypospolitej Polskiej.

Czy ktoś z zainteresowanych ma weryfikować bądź podważać dokumenty opatrzone godłem państwa?

Większość z nich jest przekonana, że informacje zawarte w dokumentach z ksiąg wieczystych są objęte rękojmią. Niewielu wie, że nie dotyczy to danych o nieruchomościach zawartych w dziale I ksiąg wieczystych, wpisywanych do ksiąg w oparciu o dokumenty z ewidencji gruntów i budynków.

Czytaj więcej

Niezgodność treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym a rola sądów

Kataster. Wpisy do ewidencji gruntów i budynków

Treść wpisu do ewidencji gruntów i budynków należy uznać za wiarygodną w przypadku, gdy jest właściwie udokumentowana. Wtedy wiadomo, że to, co ujęte w ewidencji (granice, budynki, sposób użytkowania gruntów i budynków), jest legalne. Jeśli zainteresowany dokona oględzin i wszystko się zgadza, może być pewien, że nie będzie miał kłopotów.

Do tej pory nie wiadomo, ile wpisów w ewidencji gruntów i budynków jest właściwie udokumentowanych. Nie wiadomo nawet, które wpisy są właściwie udokumentowane. Nigdy tego nie analizowano. Nie przeprowadzono badań co do dokumentów, jakie były wymagane w poszczególnych okresach obowiązywania często zmieniających się przepisów. Wiadomo jedynie, że wpisy niewłaściwie udokumentowane istnieją. Ich treść jest wnoszona do ksiąg wieczystych.

Przepisy dotyczące prowadzenia ewidencji gruntów są różnie interpretowane zarówno przez urzędy, jak i przez wykonawców prac geodezyjnych. Niskiej jakości, niestabilne prawo oraz niesprawność administracji stanowią oczywistą przeszkodę na drodze do podnoszenia rzetelności danych ewidencyjnych. Próby podniesienia jakości ewidencji gruntów i budynków prowadzone są od lat 70. ub. wieku poprzez permanentnie realizowane modernizacje. W wyniku tych ostatnich (wykonywanych przez firmy wyłaniane w przetargach) można w ewidencji gruntów i budynków wpisać bądź zmienić prawie wszystko. W jej trakcie zbierane są dane o istniejących obiektach, o faktycznym sposobie użytkowania, które poprzez wpis do ewidencji „stają się” legalne. Co gorsze, dochodzi często do zmiany wpisów właściwie udokumentowanych, „legalizując” odstępstwa od wydanych decyzji, zezwoleń itp.

Właściciele gruntów wydali niezliczone pieniądze na czynności techniczne i formalne dotyczące granic, budynków, użytków. Państwo wydało miliardy złotych na funkcjonowanie administracji rejestrującej grunty, budynki, użytki, a także inne dane, na których nie znają się zarówno ci, którzy je zbierają (geodeci), jak i ci, którzy je rejestrują (administracja geodezyjna i kartograficzna). Olbrzymie środki przeznaczono na nieprzemyślaną informatyzację. A to wszystko podlega nieustającej modernizacji prowadzonej za dodatkowe, ogromne pieniądze.

Księgi wieczyste a rejestr gruntów i budynków. Rozbieżności w związku z katastrem

Ciągle problemem są rozbieżności między księgami wieczystymi a ewidencją gruntów i budynków. I taką ewidencję nazwano w przepisach katastrem nieruchomości!

Jak w tej sytuacji uzyskać potwierdzenie dające pewność co do danych zawartych w dokumencie uzyskanym z odpowiedniej instytucji? Będzie tak, gdy:

  • istnieją dokumenty uzasadniające wpis (wpis jest pewny), 
  • nie ma dokumentów (wpis obarczony wadą), ale jest ostrzeżenie ujawniające istnienie wady.

Wpis ostrzeżeń wymaga zbadania istniejącej w urzędach dokumentacji i uzgodnienia wpisów z księgami wieczystymi. Można to zrobić na obszarze całego kraju, na bieżąco, siłami odpowiednio zorganizowanych urzędów, w okresie ok. dziesięciu lat. Mając ewidencję, w której niewłaściwie udokumentowane wpisy są opatrzone ostrzeżeniem, możemy ją nazwać katastrem – opartym na mapie urzędowym spisem gruntów i budynków.

Kataster: usuwanie ostrzeżeń przez odpowiednie postępowanie

Jak usuwać ostrzeżenia? Właściciel powinien zostać zmotywowany do wszczęcia odpowiedniego postępowania. Jeśli wada wpisu wynika z działań od niego niezależnych, koszt jej usunięcia powinno ponieść państwo.

Do katastru przylepiono łatkę „podatek” i na dziesiątki lat „załatwiono sprawę”, tworząc niepewne rejestry, wprowadzając niepewne informacje do ksiąg wieczystych, tworząc fikcję „pewności” informacji, poprzez opatrywanie niepewnych dokumentów godłem państwa.

Kataster to spis, a nie podatek. Parafrazując wypowiedź przedwojennego nestora polskich prawników – prof. Władysława Leopolda Jaworskiego – można rzec, że „bez hipoteki i katastru nie ma na gruncie prawa, a więc nie ma tam i Państwa”.

Autorzy tekstu — dr inż, Adam Klimek, prof. dr hab. Bogdan Nogalski i inż. Janusz Wenta — pracują w Uniwersytecie WSB Merito w Gdańsku.

Kataster jest przywoływany w wielu artykułach, odmieniany na różne sposoby, najczęściej utożsamiany z podatkiem. Wyjaśnijmy to.

Każdy zainteresowany nieruchomościami — nabywca, inwestor, urbanista itp. — oczekuje od państwa rzetelnej informacji na temat przebiegu granic, sposobu użytkowania gruntów i posadowionych na nich budynków. Zwraca się zatem o dokumenty do starosty prowadzącego (w imieniu rządu) ewidencję gruntów i budynków oraz do sądu rejonowego prowadzącego księgi wieczyste. W obu przypadkach uzyskuje urzędowe dokumenty z pieczęcią potwierdzającą, że są one wydawane przez państwo polskie, co dotychczas potwierdzała pieczęć okrągła z godłem Rzeczypospolitej Polskiej.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Dawid Kulpa, Mikołaj Kozak: „Trial” po polsku?
Opinie Prawne
Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza
Opinie Prawne
Marek Isański: Bezprawie to nie prawo, III RP to nie PRL. Przynajmniej tak miało być
Opinie Prawne
Prof. Michał Jackowski: Alkoholowe tubki i zakazane systemy AI
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędzia pijak albo złodziej czy czas trwania procesów? Co bardziej szokuje?