Marek Isański: Co w podatkach oznacza partykuła „może”?

W potocznym rozumieniu „może” oznacza, że dana osoba coś może, ale nie musi. W postępowaniu podatkowym i administracyjno-sądowym też ono występuje. Gdy adresatem jest organ państwa to nigdy nie znaczy ono: może, ale nie musi. Najczęściej oznacza przyzwolenie, a czasem wręcz obowiązek.

Publikacja: 08.05.2023 13:07

Księgowa w firmie

Księgowa w firmie

Foto: Adobe Stock

Przez dziesiątki lat źle wykładane było słowo „może” użyte w art. 67a § 1 pkt 3 Ordynacji podatkowej, zgodnie z którym: „Organ podatkowy, na wniosek podatnika, w przypadkach uzasadnionych ważnym interesem podatnika lub interesem publicznym, może umorzyć w całości lub w części zaległości podatkowe.” W praktyce o przyznaniu ulgi decydowało „widzi mi się” naczelnika urzędu skarbowego. Co więcej sądy czuły się zwolnione z kontrolowania decyzji odmawiających umorzenia uzasadniając, że nie mogą kontrolować czegoś co leży w gestii naczelnika. Trudno wręcz uwierzyć, że tak było naprawdę (….).

Spowodowane to było min. błędnym podejściem do art. 84 Konstytucji nakładającego powszechny obowiązek ponoszenia danin.Przyjmowano, że w interesie publicznym zawsze jest płacenie podatków, nie dostrzegając, że w ten sposób art. 67a O.p. stał się przepisem pozornym. Rzeczywiście wszyscy jesteśmy zobowiązani do zapłaty podatków, ale właśnie art. 67a O.p. zwalnia naczelnika właściwego urzędu skarbowego z obowiązku poboru podatku, gdy przemawia za tym ważny interes publiczny lub ważny interes obywatela.

Czytaj więcej

Isański: W decyzjach podatkowych wartością chronioną jest zgodność z prawem

Więc słowo „może” oznacza „przyzwolenie” i jak są spełnione warunki/przesłanki to wolno naczelnikowi przyznać ulgę. Oczywiście może on odmówić nawet, gdy wykazany zostanie ważny interes podatnika, ale przeciwko przyznaniu ulgi przemawia ważniejszy interes publiczny, który naczelnik będzie w stanie wykazać. Każde inne rozumienie słowa „może” oznacza przyzwolenie na budowanie bałaganu prawnego.

Decydować o przyznaniu ulgi mają obiektywne okoliczności, a nie subiektywne zdanie naczelnika.  Gdyby o umorzeniu decydowało zdanie naczelnika to fikcją byłaby kontrola sądowa decyzji odmawiających umorzenia. A przecież każdy obywatel ma prawo do sądowej kontroli rozstrzygnięć administracyjnych. Muszą być więc one merytorycznie kontrolowane. I co znamienne, po wielu latach, idąc tą właśnie drogą, sądy dostrzegły, że : „Są pewne granice uznania administracyjnego, w obrębie których może poruszać się organ podatkowy, podejmując decyzję w następstwie wystąpienia przesłanki „ważnego interesu podatnika” lub „interesu publicznego”, o których mowa w art. 67a § 1 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. Ordynacja podatkowa (Dz.U. z 2012 r., poz. 749 ze zm.). Przekroczenie tych granic ma m.in. miejsce wówczas, gdy wybór alternatywy decyzyjnej dokonany został: (-) z rażącym naruszeniem zasady sprawiedliwości; (-) wskutek uwzględnienia kryteriów oczywiście nieistotnych (bagatelnych) lub nieracjonalnych; (-) na podstawie fałszywych przesłanek (argumentów, które są nieprawdziwe)”. 

Ten wyrok (II FSK 2474/15), cytowany kilkaset razy, to dopiero początek i jak na razie ani doktryna ani sądy nie posunęły się do tego aby zagadnienie ulg w spłacie zobowiązań podatkowych kompleksowo rozwiązać. Choć kłopoty przedsiębiorców wynikające z pandemii Covid-19 były i są doskonałą do tego okolicznością. Przepis skomplikowany nie jest. Może znaczy wolno jeśli są spełnione przesłanki.

Skoro przez tak długi czas sądy mają problem z interpretacją słowa „może” w przepisach stosowanych przez administrację to nic dziwnego, że poważne wątpliwości budzi interpretacja słowa „może” w przepisach dotyczących sądu.

Zgodnie z Art. 125 § ustawy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi: „Sąd może zawiesić postępowanie z urzędu: 1) jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku innego toczącego się postępowania administracyjnego, sądowoadministracyjnego, sądowego, przed Trybunałem Konstytucyjnym lub Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej; 2) jeżeli ujawni się czyn, którego ustalenie w drodze karnej lub dyscyplinarnej mogłoby wywrzeć wpływ na rozstrzygnięcie sprawy sądowoadministracyjnej;

Tu sądy znowu rozumieją słowo „może” w ten sposób, że to one mogą ale nie muszą, co często prowadzi do bezprawia. Bowiem – wręcz z automatu - nie zawieszają postępowań gdy rozstrzygnięcie zależy od wyroku TK, do którego zaskarżony został przepis zastosowany w kontrolowanej przez sąd decyzji. Nie robią tego nawet na wyraźny wniosek podatnika. Twierdzą, że skoro mogą to nie muszą. A jeśli w przyszłości TK uchyli ten przepis to obywatel będzie mógł wystąpić o wznowienie postępowania.

Takie podejście jest błędne, nie uwzględnia tego, że ludzie są śmiertelni i zawsze jest ryzyko, że podatnik, którego skargę sąd ma rozstrzygnąć, umrze zanim TK wyda wyrok. Zresztą jak działa, a właściwie nie działa, TK widzą wszyscy od ponad 7 lat. Sądy nie dostrzegają, że w przypadku śmierci skarżącego to sprawiedliwości nie doczekają również jego spadkobiercy. W masie spadkowej nie zostawi roszczenia, bo po wyroku nie będzie miał żadnego roszczenia.

Natomiast jeśli sąd zawiesi postępowanie, to nawet gdy podatnik umrze przed wyrokiem TK, jego spadkobiercy wejdą do zawieszonego postępowania i będą mogli odzyskać utracony majątek. Podejście sądu prowadzi do wniosku, że najważniejsze jest wydanie wyroku (….).  

Ustawodawca świadomie użył w tym przepisie słowo „może”. Bowiem sąd nie musi zawieszać postępowania, gdy zastosowany przepis zaskarżony został do TK,  ale w decyzji są inne naruszenia prawa skutkujące koniecznością jej uchylenia. Wówczas zawieszenie bez potrzeby utrzymywałoby w obrocie prawnym niezgodną z prawem decyzję.

Dokładnie tak samo jest w sytuacji gdy ujawni się czyn, którego ustalenie w drodze karnej lub dyscyplinarnej mogłoby wywrzeć wpływ na rozstrzygnięcie sprawy sądowoadministracyjnej.

Jeśli np. w związku z zaskarżoną decyzją do sądu, po jej zaskarżeniu ujawniło się podejrzenie popełnienia przestępstwa przez urzędników, co potwierdza organ ścigania wszczynając dochodzenie i podatnik wnosi o zawieszenie postępowania sądowoadministracyjnego to obowiązkiem sądu jest zawieszenie albo uchylenie zaskarżonej decyzji, gdy są do tego inne powody. Sąd w takiej sytuacji nie może odmówić zawieszenia i nie może wydać wyroku oddalającego skargę, ponieważ w ten sposób działa świadomie na potencjalną szkodę podatnika lub jego spadkobierców.  

Przez dziesiątki lat źle wykładane było słowo „może” użyte w art. 67a § 1 pkt 3 Ordynacji podatkowej, zgodnie z którym: „Organ podatkowy, na wniosek podatnika, w przypadkach uzasadnionych ważnym interesem podatnika lub interesem publicznym, może umorzyć w całości lub w części zaległości podatkowe.” W praktyce o przyznaniu ulgi decydowało „widzi mi się” naczelnika urzędu skarbowego. Co więcej sądy czuły się zwolnione z kontrolowania decyzji odmawiających umorzenia uzasadniając, że nie mogą kontrolować czegoś co leży w gestii naczelnika. Trudno wręcz uwierzyć, że tak było naprawdę (….).

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?