Anna Wojda: Ile można stracić

Przedsiębiorcy coraz częściej zrywają umowy, nawet kosztem utraty wadium, albo decydują się na ich renegocjację. Nikt już nie chce budować polskich dróg, czy realizować innych inwestycji za stawki niemające nic wspólnego z rzeczywistością.

Publikacja: 06.06.2022 20:24

Anna Wojda: Ile można stracić

Foto: Adobe Stock

Tak trudnej sytuacji na rynku nie było. Inwestycje, które jeszcze jakiś czas temu wydawały się opłacalne, teraz już takie nie są. W wielu wypadkach nie można mówić o jakimkolwiek zysku. Grożą stratą. Trudno się więc dziwić, że kolejne firmy rezygnują z nierentownych kontraktów.

Galopująca inflacja, rosnące ceny materiałów budowlanych, energii – to wszystko powoduje, że wykonawcom coraz trudniej wycenić ofertę w przetargu, a potem – nawet gdy już go wygrają – zrealizować kontrakt. Oczywiście firmy przewidują pewien margines wzrostu cen, ale niektórych okoliczności, jak np. pandemii, wybuchu wojny w Ukrainie i pozrywania łańcuchów dostaw, nie dało się przewidzieć. Jak więc zrealizować kontrakt?

Pół biedy, gdy w umowach są klauzule waloryzacyjne. Gorzej, gdy ich nie ma. Wtedy firma zostaje z niczym. Bez kontraktu i bez pieniędzy, a często z długami, na skraju upadłości. Chyba że zamawiający pokaże ludzką twarz i uda się z nim dogadać. Bo przepisy, choć sformalizowane, pozwalają na zmianę umowy i ustalenie, że zamawiający zapłaci więcej. O kompromis i wypracowanie satysfakcjonujących rozwiązań nie jest jednak łatwo.

Nikt nie zna globalnej liczby zerwanych umów czy renegocjowanych kontraktów. Ale wystarczy zajrzeć do internetu, do jakiegokolwiek portalu informacyjnego, by niemal codziennie przeczytać o problemach kolejnych branż. A będzie ich przybywało.

Kłopot z przetargami i realizowaniem inwestycji jest jak skecz kabaretu Dudek „Sęk”:

– Jest interes do zrobienia.

– Interes? Ile można stracić?

– Co się mnie pytasz, ile można stracić! Się mnie natychmiast zapytujesz, ile można zarobić!

– Ile się zarobi, to się zarobi. Ja się pytam: ile trzeba mieć, żeby ryzykować w razie, że się straci?

Pieniędzy jest za mało. Na wszystko. Zamiast zatem czekać, aż kolejni wykonawcy się wykrwawią i wyzioną ducha jak Rozencwajgowa w kabarecie, warto przyspieszyć prace nad przepisami przewidującymi waloryzację kontraktów w ramach zamówień publicznych. Tylko czy Ministerstwo Rozwoju i Technologii jest na to gotowe? W tym właśnie sęk...

Tak trudnej sytuacji na rynku nie było. Inwestycje, które jeszcze jakiś czas temu wydawały się opłacalne, teraz już takie nie są. W wielu wypadkach nie można mówić o jakimkolwiek zysku. Grożą stratą. Trudno się więc dziwić, że kolejne firmy rezygnują z nierentownych kontraktów.

Galopująca inflacja, rosnące ceny materiałów budowlanych, energii – to wszystko powoduje, że wykonawcom coraz trudniej wycenić ofertę w przetargu, a potem – nawet gdy już go wygrają – zrealizować kontrakt. Oczywiście firmy przewidują pewien margines wzrostu cen, ale niektórych okoliczności, jak np. pandemii, wybuchu wojny w Ukrainie i pozrywania łańcuchów dostaw, nie dało się przewidzieć. Jak więc zrealizować kontrakt?

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?