Ministerstwo Rozwoju postawiło przed sobą ambitne zadanie – stworzenie nowego typu spółki, nie tylko z nową nazwą, Prosta Spółka Akcyjna (PSA), ale z całą paletą innowacyjnych rozwiązań, które z jednej strony mają ułatwić młodym przedsiębiorcom rozpoczęcie działalności, a z drugiej umożliwić połączenie ich potencjału z pieniędzmi inwestorów. Inspiracją dla PSA jest francuska spółka akcyjna uproszczona. Warto zatem przyjrzeć się ministerialnym planom przez pryzmat regulacji funkcjonujących nad Sekwaną.
Zapotrzebowanie na nowy typ spółki zgłosiła praktyka. Zgodnie z powszechnie zgłaszanymi postulatami, powinien on łączyć podstawowe zalety spółki z ograniczoną odpowiedzialnością oraz spółki akcyjnej, tj. elastyczność w kształtowaniu relacji wspólników wraz z możliwością emitowania swobodnie zbywalnych akcji.
Co ciekawe, już sama spółka z o.o. jest hybrydą łączącą zalety innych spółek, także stworzoną z uwagi na wymagania praktyki. Powstała w 1892 r. w Niemczech jako odpowiedź na potrzeby coraz liczniejszych drobnych przedsiębiorców, żądających prostoty konstrukcji spółek osobowych z brakiem odpowiedzialności wspólników za zobowiązania, na wzór spółki akcyjnej. Nawiązując do trafnego spostrzeżenia profesora Stanisława Sołtysińskiego – była wynalazkiem ustawodawcy, który w przeciwieństwie do wynalazków technicznych tamtej epoki, z powodzeniem funkcjonuje do dziś, także w Polsce.
Niemal równo sto lat później, w 1994 r., przyszedł jednak czas na kolejny, być może doskonalszy, wynalazek myśli prawniczej – francuską spółkę akcyjną uproszczoną (SAS). Leciwa spółka z o.o. może czuć się zagrożona, gdyż wbrew swojej nazwie, SAS stanowi we Francji jej bezpośrednią konkurencję. Wskazują na to statystyki. W 2014 r. udział SAS wśród nowo zakładanych spółek wynosił 39 proc., a spółki z o.o. 57 proc., podczas gdy jeszcze niedawno było to odpowiednio 19 i 77 proc. Dlaczego tak się dzieje? Po części z uwagi na wspomniane połączenie zalet spółki z o.o. oraz spółki akcyjnej, po części z powodu wprowadzenia dwóch dodatkowych rozwiązań – tj. możliwości określania wysokości kapitału zakładowego w statucie (od 1 centa w górę) oraz wnoszenia wkładów niestanowiących prawa majątkowego, np. w postaci pracy bądź usług. Usunięto zatem wysoki kapitał zakładowy jako barierę wejścia, jednocześnie dopuszczając objęcie akcji w zamian za niedające się wycenić, czasem wręcz bezcenne, produkty ludzkiego umysłu.
W ten sposób SAS pozwala połączyć potencjał kapitału ludzkiego z kapitałem finansowym. Jest to szczególnie istotne w tzw. start-upach, zakładanych przez młodych wynalazców potrzebujących wsparcia ze strony inwestorów, pragnących jednocześnie zachować wpływ na spółkę, m.in. przez uprawnienia właścicielskie.