Michał Przychoda: Prosta spółka akcyjna – nasz prawniczy wynalazek

Tworząc regulacje dotyczące nowego rodzaju spółki, warto czerpać ze sprawdzonych wzorów. Daje nam to szansę stworzenia spółki idealnej – pisze ekspert Michał Przychoda.

Publikacja: 25.07.2016 09:32

Michał Przychoda: Prosta spółka akcyjna – nasz prawniczy wynalazek

Foto: 123RF

Ministerstwo Rozwoju postawiło przed sobą ambitne zadanie – stworzenie nowego typu spółki, nie tylko z nową nazwą, Prosta Spółka Akcyjna (PSA), ale z całą paletą innowacyjnych rozwiązań, które z jednej strony mają ułatwić młodym przedsiębiorcom rozpoczęcie działalności, a z drugiej umożliwić połączenie ich potencjału z pieniędzmi inwestorów. Inspiracją dla PSA jest francuska spółka akcyjna uproszczona. Warto zatem przyjrzeć się ministerialnym planom przez pryzmat regulacji funkcjonujących nad Sekwaną.

Zapotrzebowanie na nowy typ spółki zgłosiła praktyka. Zgodnie z powszechnie zgłaszanymi postulatami, powinien on łączyć podstawowe zalety spółki z ograniczoną odpowiedzialnością oraz spółki akcyjnej, tj. elastyczność w kształtowaniu relacji wspólników wraz z możliwością emitowania swobodnie zbywalnych akcji.

Co ciekawe, już sama spółka z o.o. jest hybrydą łączącą zalety innych spółek, także stworzoną z uwagi na wymagania praktyki. Powstała w 1892 r. w Niemczech jako odpowiedź na potrzeby coraz liczniejszych drobnych przedsiębiorców, żądających prostoty konstrukcji spółek osobowych z brakiem odpowiedzialności wspólników za zobowiązania, na wzór spółki akcyjnej. Nawiązując do trafnego spostrzeżenia profesora Stanisława Sołtysińskiego – była wynalazkiem ustawodawcy, który w przeciwieństwie do wynalazków technicznych tamtej epoki, z powodzeniem funkcjonuje do dziś, także w Polsce.

Niemal równo sto lat później, w 1994 r., przyszedł jednak czas na kolejny, być może doskonalszy, wynalazek myśli prawniczej – francuską spółkę akcyjną uproszczoną (SAS). Leciwa spółka z o.o. może czuć się zagrożona, gdyż wbrew swojej nazwie, SAS stanowi we Francji jej bezpośrednią konkurencję. Wskazują na to statystyki. W 2014 r. udział SAS wśród nowo zakładanych spółek wynosił 39 proc., a spółki z o.o. 57 proc., podczas gdy jeszcze niedawno było to odpowiednio 19 i 77 proc. Dlaczego tak się dzieje? Po części z uwagi na wspomniane połączenie zalet spółki z o.o. oraz spółki akcyjnej, po części z powodu wprowadzenia dwóch dodatkowych rozwiązań – tj. możliwości określania wysokości kapitału zakładowego w statucie (od 1 centa w górę) oraz wnoszenia wkładów niestanowiących prawa majątkowego, np. w postaci pracy bądź usług. Usunięto zatem wysoki kapitał zakładowy jako barierę wejścia, jednocześnie dopuszczając objęcie akcji w zamian za niedające się wycenić, czasem wręcz bezcenne, produkty ludzkiego umysłu.

W ten sposób SAS pozwala połączyć potencjał kapitału ludzkiego z kapitałem finansowym. Jest to szczególnie istotne w tzw. start-upach, zakładanych przez młodych wynalazców potrzebujących wsparcia ze strony inwestorów, pragnących jednocześnie zachować wpływ na spółkę, m.in. przez uprawnienia właścicielskie.

To nie koniec innowacji. Francuzi postanowili oddać twórcom SAS niemal całkowitą wolność nie tylko w kształtowaniu kapitału zakładowego czy wkładów, ale także wewnętrznej struktury spółki oraz praw i obowiązków wspólników. Jedynym obligatoryjnym organem jest prezydent (którym może być osoba prawna), a do decyzji akcjonariuszy pozostawiono skromny katalog najważniejszych kwestii, jak zmiana wysokości kapitału zakładowego, podział zysku, połączenie, przekształcenie i podział spółki. Akcjonariusze nie muszą jednak działać w ramach organu, zrezygnowano zatem z regulacji zagadnień tradycyjnie związanych z walnym zgromadzeniem (jak metody jego zwoływania, zgłaszania uwag do porządku obrad, rejestracji uczestnictwa czy wykonywania prawa głosu).

Ustawa przewiduje także rozwiązania, które mogą uczynić z SAS niezdobywalną korporacyjną twierdzę, przez wprowadzenie do statutu zakazu zbywania akcji (do 10 lat), wymogu uzyskania zgody spółki na ich zbycie, czy nawet procedury przymusowego „wyciśnięcia" niechcianych akcjonariuszy. Swoboda umów została zatem posunięta do granic możliwości, wspólnicy, zaczynając od białej kartki, mogą ukształtować swoją spółkę i wzajemne relacje w zasadzie dowolnie. Z tego względu SAS nie może oferować akcji na rynku regulowanym z uwagi na konieczność przyjęcia przez emitentów określonych standardów w zakresie ładu korporacyjnego.

Rozwiązania francuskie silnie inspirują. Rozpoczęły migrację do innych krajów, tak jak niegdyś spółka z o.o. Unia Europejska to nie tylko swobodny przepływ osób, usług i kapitału, ale także idei, stąd podobną spółkę wprowadzają od stycznia 2017 r. Słowacy.

Ścieżką tą zamierza kroczyć również Ministerstwo Rozwoju. Obrany kierunek jest ze wszech miar słuszny. Należy tylko pamiętać, aby po drodze, wraz z przewartościowaniem znaczenia kapitału zakładowego, nie zgubić podstawowych wartości, które prawo spółek chroni, w tym bezpieczeństwo obrotu, bezpieczeństwo wierzycieli oraz ochrona praw wspólników. Pamiętać o wytworzonych przez wieki zasadach, jak zasada równego traktowania akcjonariuszy, rządów większości (demokracji spółkowej) czy wiązania uprawnień z akcją (zakazująca nadmiernego osobistego uprzywilejowania akcjonariusza). Spółka kapitałowa to skomplikowana organizacja, której ramy funkcjonowania muszą zostać określone przez ustawę. „Wyczyszczenie" jej regulacji na wzór francuski – z przepisów dotyczących organów i wykonywania uprawnień – nie byłoby dobrym rozwiązaniem.

Aby ułatwić życie młodym przedsiębiorcom, uproszczenie spółki akcyjnej powinno natomiast prowadzić do jej odformalizowania. W obecnym kształcie jest ona spółką wielu obowiązkowych ogłoszeń, zgłoszeń, uzasadnień, wezwań i zapisów. Warto także rozważyć usunięcie wymogu ustanowienia rady nadzorczej, obowiązkowego badania sprawozdania finansowego przez biegłego rewidenta czy protokołowania walnych zgromadzeń przez notariusza.

Wprowadzenie możliwości założenia spółki przez internet, głosowania pisemnego przez akcjonariuszy czy pozasądowego trybu rozstrzygania sporów korporacyjnych też jest warte zauważenia.

Warto także podjąć próbę rozstrzygnięcia zagadnień, na które doktryna i orzecznictwo francuskie do dzisiaj nie dostarczyły satysfakcjonujących odpowiedzi. Przykładowo, nie jest do końca jasne, co powinno się dziać z akcjami za pracę, jeżeli praca przestała być wykonywana. Ponadto duże utrudnienie stanowi ustawowy zakaz zbywania tego typu akcji, skoro w razie sukcesu przedsięwzięcia wynalazca nie może nimi obracać. Jest to szczególnie istotne w kontekście planów resortu rozwoju wprowadzenia ustawowych, modelowych rozwiązań dotyczących tzw. klauzul inwestorskich, jak drag- czy tag-along, regulujących zbywanie akcji, w tym właśnie akcji za pracę. Czy to wszystko sprawi, że stworzymy w Polsce spółkę idealną, nasz prawniczy wynalazek, który zainteresuje nie tylko rodzimych, ale i przyciągnie zagranicznych wynalazców? Amerykańskich skusiłaby pewnie nieco inna nazwa – USA (uproszczona SA), ale wydaje się, że i bez tego jest duża szansa na sukces.

Autor jest prawnikiem w Praktyce Infrastruktury i Energetyki DZP

Ministerstwo Rozwoju postawiło przed sobą ambitne zadanie – stworzenie nowego typu spółki, nie tylko z nową nazwą, Prosta Spółka Akcyjna (PSA), ale z całą paletą innowacyjnych rozwiązań, które z jednej strony mają ułatwić młodym przedsiębiorcom rozpoczęcie działalności, a z drugiej umożliwić połączenie ich potencjału z pieniędzmi inwestorów. Inspiracją dla PSA jest francuska spółka akcyjna uproszczona. Warto zatem przyjrzeć się ministerialnym planom przez pryzmat regulacji funkcjonujących nad Sekwaną.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?