Dowolnemu wykorzystywaniu zasiłków chorobowych sprzyja niesprawny system ochrony zdrowia. Lekarz wydający pacjentowi bez uzasadnienia zwolnienie nie ponosi odpowiedzialności. Instytucje wypłacające świadczenia chorobowe nie mają skutecznego narzędzia kontroli zwolnień. Nie mają możliwości eliminowania zwolnień od pracy ewidentnie nieuzasadnionych stanem zdrowia pracownika. Lekarz wydający zdrowym pacjentom zwolnienia od pracy w zasadzie nie jest kontrolowany. Tak, jak nie jest on nadzorowany w zakresie prawidłowego postępowania diagnostycznego i leczniczego w stosunku do osoby, której wydał zwolnienie od pracy. Lekarz nie liczy też kosztów zwolnienia; wydając pacjentowi zwolnienie wypisuje czek do cudzej kasy. Możemy jedynie apelować do lekarzy o uczciwość i rzetelność zawodową. Ale czy to coś zmieni?
Nadużywanie zwolnień lekarskich do celów poza zdrowotnych nie służy dobrze nikomu. Interesem pacjenta (pracodawcy, płatnika, nas wszystkich) jest szybki powrót do zdrowia. Chory pracownik nie oczekuje zwolnienia od pracy, lecz szybkiej rzetelnej diagnozy, skutecznego leczenia choroby, rehabilitacji medycznej; powrotu do zdrowia i pracy najszybciej, jak to jest tylko możliwe. Pracownik (i pracodawca) jest zainteresowany minimalizowaniem skutków choroby i powrotem do pracy. Prawem pacjenta jest niezwłoczna diagnoza i skuteczne leczenie podczas zwolnienia z obowiązku pracy. Takie są też oczekiwania społeczeństwa.
W obecnym systemie, gdy ryzyko choroby oddzielono prawnie, organizacyjnie, finansowo i instytucjonalnie od jej skutków (niezdolność do pracy, utrata dochodu) nie można zwolnieniom lekarskich przywrócić założonej funkcji. Stosowanie coraz „doskonalszych” procedur nadzoru, kontroli, karania, rozpraw sądowych z powodu z niezgodnym (lub podejrzewanym o niezgodne) wykorzystaniem zwolnień lekarskich nie naprawiają systemu. Używanie zwolnień lekarskich do dowolnych poza zdrowotnych celów jest patologią systemową. Rozmiar nadużyć pozwala proceder ten nazwać ugruntowaną patologią społeczną. „Iść na zwolnienie” z dowolnego powodu, to w Polsce nowa, ale już utrwalona świecka tradycja. Angażowanie instytucji publicznych do zwalczania patologii wynikających z błędów systemowych jest nie tylko nieskuteczne, jest po prostu demoralizujące. Obniża skuteczność działania i ośmiesza poważne instytucje publiczne. Niszczy autorytet lekarza. Wyeliminowanie przyczyn, które „zachęcają” do niezgodnego z celem wydawania i używania zwolnień lekarskich, których koszt roczny liczony jest w dziesiątkach miliardów złotych – jest konieczne. W interesie nas wszystkich!
Dlatego świadczenia związane ze zdrowiem i chorobą oraz jej skutkami powinny być objęte jednym ubezpieczeniem realizowanym przez jedną instytucję ubezpieczenia chorobowego. Nikt nie „ubezpiecza się od zdrowia”- ubezpieczamy się od utraty zdrowia tj. „od choroby i jej następstw”. Następstwem choroby jest m.in. niezdolność do pracy i utrata dochodu. Z tego powodu ten podmiot, który dba o zdrowie i leczy – logicznie ujmując - powinien ponosić odpowiedzialność za diagnozę, wynik leczenia oraz czas w jakim pacjent wraca do zdrowia (w takim stopniu, w jakim jest to możliwe). W przypadku braku możliwości przywrócenia pracownikowi zdrowia, trzeba skierować go na rehabilitację kompleksową lub rentę (jeśli utracił zdolność do pracy).
Połączenie w jednym ubezpieczeniu leczenia i kompensowania skutków choroby (utraty dochodu) wprowadzi odpowiedzialność instytucji ochrony zdrowia za wyniki postępowania diagnostycznego i leczniczego. Zapewni niezbędne procedury diagnostyczne i świadczenia medyczne. Ograniczy czas przeznaczony na diagnozowanie i leczenie. Wydłużanie czasu diagnozy i leczenia może szkodzić zdrowiu pacjenta, zwiększa koszty leczenia i zasiłków. Udzielanie świadczeń (leczenie i zasiłek chorobowy) przez jeden podmiot w ramach jednego ubezpieczenia chorobowego sprzyja odpowiedzialności za jakość usług medycznych. Zwiększy gospodarność i racjonalność, obniży koszty ekonomiczne i społeczne leczenia i rehabilitacji. Instytucje leczące (we własnym finansowym interesie) zapewnią skuteczną oraz racjonalną ze względów medycznych i ekonomicznych realizację usług (świadczeń rzeczowych) oraz pozostałych świadczeń w czasie niezbędnym dla chorego. Czas zwolnienia określony przez lekarza będzie wykorzystany na leczenie chorego pacjenta.
Od 2003 r. świadczenia rzeczowe są finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Świadczenia pieniężne z tytułu czasowej niezdolności do pracy pozostały w gestii pracodawców i ZUS (fundusz chorobowy) oraz KRUS. Czy może być racjonalny system w którym diagnozowanie i leczenie finansuje jedna instytucja (NFZ), a świadczenia pieniężne z tytułu czasowej niezdolności do pracy spowodowanej chorobą wypłaca inna instytucja (ZUS). Jeśli czas procesu diagnozowania, leczenia i rehabilitacji wydłuża się to rośnie koszt zasiłku chorobowego. Wydłużenie czasu wypłaty zasiłku „opłaca się” instytucjom leczącym (osiągają wyższe dochody „za leczenie” chorego). Instytucja odpowiedzialna za leczenie nie ponosi konsekwencji (finansowych) za wydłużającą się niezdolność do pracy. Nie ponosi odpowiedzialności za błędną diagnozę i nieodpowiednie leczenie, które może spowodować niepełnosprawność (z czym wiążą się ogromne koszty społeczne i ekonomiczne).