Tomasz Pietryga: Stan niewart świeczki

Wprowadzenie stanu wyjątkowego to przesada. Sytuacja na granicy nie uzasadnia stosowania tak daleko idących środków.

Aktualizacja: 03.09.2021 09:39 Publikacja: 31.08.2021 19:00

Tomasz Pietryga: Stan niewart świeczki

Foto: PAP/Artur Reszko

Kilkudziesięciu koczujących na granicy uchodźców, efekt działań hybrydowych Białorusi i Rosji, problemy Straży Granicznej z aktywistami to za mało na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Nasuwa się więc pytanie, czy stoi za nim kalkulacja polityczna nastawiona na słupki poparcia, czy może rząd coś ukrywa, a wojsko i pogranicznicy nie radzą sobie z sytuacją.

Czytaj także:

Stan nadzwyczajny na rubieży. Jakie szykany są dopuszczalne

Na razie rząd zwrócił się do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego, który ma objąć blisko 200 miejscowości z pasa przygranicznego Lubelszczyzny i Podlasia. Jeżeli Andrzej Duda na to przystanie, będzie mógł wybrać zakres restrykcji. Ma z czego wybierać, bo katalog jest dość pojemny. Może m.in. ograniczyć wolność mediów, wprowadzając cenzurę, która obejmie także media ogólnopolskie. Prasa, internet, telewizja będą musiały podporządkować się decyzjom władz, jeżeli rząd uzna, że leży to w interesie państwa.

Ewentualne wprowadzenie kordonu sanitarnego może z kolei dotknąć lokalne społeczności i biznes. Ograniczony może być nie tylko mały ruch handlowy na terenach przygranicznych, ale też główny kanał transportowy Wschód–Zachód z przejściami granicznymi w Kukurykach i Terespolu. Ucierpieć może i tak już pokiereszowana przez Covid-19 branża turystyczna. Ograniczenia mogą dotyczyć bowiem przemieszczania się osób chcących odwiedzać m.in. Puszczę Białowieską, Knyszyńską czy dolinę Bugu.

Listę potencjalnych konsekwencji stanu wyjątkowego można mnożyć. Za wszystkimi kryją się realne problemy ludzkie, społeczne i gospodarcze. Czy nie jest to zbyt wysoki koszt takiego przedsięwzięcia? Co więcej, jak pokazują wydarzenia ostatnich tygodni, państwo jest w stanie opanować sytuację bez sięgania po nadzwyczajne środki. Obecność mediów na miejscu może mieć natomiast znaczenie łagodzące.

Rząd PiS, decydując się na taki krok, dużo ryzykuje. Dziś sondaże oceniające sytuację na granicy z Białorusią są po jego stronie. Łatwo można jednak przesadzić, gdyż obywatele nie czują zagrożenia na tyle silnego, by uzasadniało tak gwałtowne kroki. Zapewne władza nie posunie się do stosowania najbardziej radykalnych rozwiązań w ramach stanu wyjątkowego, jednak sama możliwość ich użycia narazi ją na zarzuty o zapędy autorytarne.

Kilkudziesięciu koczujących na granicy uchodźców, efekt działań hybrydowych Białorusi i Rosji, problemy Straży Granicznej z aktywistami to za mało na wprowadzenie stanu wyjątkowego. Nasuwa się więc pytanie, czy stoi za nim kalkulacja polityczna nastawiona na słupki poparcia, czy może rząd coś ukrywa, a wojsko i pogranicznicy nie radzą sobie z sytuacją.

Czytaj także:

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?