Dlaczego nie chcą zamknąć kopalni, przecież mogą wybudować sobie wyspę do pozyskiwania energii wiatrowej. Nie mają chleba – to niech jedzą ciastka!

Coś mi mówi, że recept à la Maria Antonina może nie brakować na trwającym właśnie szczycie klimatycznym w Glasgow, cyklicznym zlocie globalnej arystokracji, błękitnokrwistych światów polityki, mediów i popkultury. Ludzi, którzy – możemy to chyba założyć w ciemno – nie zwykli się przejmować sprawami tak błahymi jak rachunki za prąd. O życiu takim, jakie wieść musimy my, szarzy zjadacze chleba i klienci stacji paliwowych, wiedzą chyba niezbyt wiele. Od arystokratycznej świty francuskiej królowej jedno różni ich za to bardzo mocno. Tamci drżeli przed rewolucją, ci z kolei spotykają się głównie po to, żeby ustalić, jak do niej doprowadzić.

Czytaj więcej

COP26: Ponad 100 krajów dołączyło do paktu na rzecz redukcji emisji metanu

Podmiana „ekologicznej transformacji" na „zieloną rewolucję" to semantyczne przesunięcie, jakie od kilkunastu miesięcy daje o sobie coraz mocniej znać w przemówieniach polityków. Często podkreślane też przez dodanie, iż „nie ma miejsca dla tych, którzy negują konieczność jej przeprowadzenia". Pytanie tylko, kogo ta rewolucja pożre w pierwszej kolejności – swoich ojców czy może jednak dzieci. Nikt nie ukrywa przecież, że tegoroczne szybujące ceny energii to dopiero przedsmak głębokich zmian, całkowitej transformacji dotychczasowego stylu życia, jaka nas czeka. Przełomu, o którego kształt i kierunek nie spróbowano nas nawet zagadnąć. Spotkania takie jak w Glasgow czy tryb powstawania dokumentów typu „Fit for 55" są kwintesencją klimatycznej rewolucji. Pierwszego w dziejach świata całkowicie odgórnego przewrotu. Rewolty, w której zadanie ludu zostało sprowadzone do ponoszenia kosztów.

A co, jeśli mesjański ton kolejnych rezolucji i apokaliptyczny rozmach prognoz przestaną wystarczać? Zderzą się z gniewem wywołanym zataczającą coraz szersze kręgi ekologiczną pauperyzacją? Jak głęboko w swych sercach liderzy zielonego przewrotu mają wyryte rewolucyjne schematy? Na jakie poświęcenia będą gotowi w imię szczęścia ludzkości i przetrwania planety? Odpowiedzi na te pytania proszę nie szukać w doniesieniach z Glasgow.