Zauważamy od pewnego czasu nawoływania do skończenia z rzekomą polityką „niedasizmu i imposybilizmu” rządu wybranego w wyborach 15.10.2024 r. Politykę kończenia z niedasizmem i imposybilizmem widzieliśmy przez osiem lat władzy PiS. Mieliśmy nadzieję, że trafi ona na śmietnik historii, gdzie jej miejsce. W jej efekcie mamy przecież dzisiaj z jednej strony unijną procedurę nadmiernego deficytu, a z drugiej zmarnowane miliardy publicznych pieniędzy, utopione w projektach typu elektrownia Ostrołęka, przekopy, promy, bloki węglowe czy pronatalistyczne transfery socjalne, które nie zapobiegły katastrofie demograficznej.
Zmarnowane na nieefektywne inwestycje środki powinny były zostać wydane na inwestycje konieczne dla umacniania konkurencyjności gospodarki. W zastraszającym tempie tracimy ją z powodu zaniechań we wdrażaniu transformacji energetycznej. Polska ma najgorszy miks źródeł energii i najdroższy prąd w Europie.
Równocześnie polska gospodarka – zarówno produkcja, jak i konsumpcja – jest dalej relatywnie energochłonna. Rosnące koszty energii już zaczęły wypędzać z Polski energochłonny przemysł, który jest podstawą naszego modelu gospodarczego od 1989 r. (a ściślej, to co najmniej od 1945 r.). Rosnące koszty i ceny detaliczne nośników energii powodują spadek realnej siły nabywczej społeczeństwa. To wpłynie negatywnie na tempo wzrostu popytu i spowoduje spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego w porównaniu z możliwościami kraju w warunkach optymalnej polityki gospodarczej.
Etatyzacja jak w początkach PRL
Osiem lat rządów PiS upłynęło pod znakiem kreślenia ogromnych projektów gospodarczych, które miały być realizowane przez sektor publiczny. Niestety, jednym z głównych osiągnięć tego okresu stała się dalsza etatyzacja gospodarki. Osiągnęła ona skalę i tempo wprost rewolucyjne, porównywalne z pierwszymi latami PRL. Nie był to jednak autorski wymysł PiS, gdyż romans z odchodzeniem od gospodarki rynkowej zaczął się znacznie wcześniej, przed 2015 r.
Jednak wówczas działały jeszcze instytucje gospodarki rynkowej, które potrafiły zatrzymać najbardziej szkodliwe projekty (jak monopolizacja energetyki). W latach rządów PiS zostały one praktycznie ubezwłasnowolnione – ówczesne szefostwo UOKiK powinno uderzyć się w piersi i przeprosić za niechronienie interesów konsumentów oraz przyzwolenie na stosowanie praktyk jednoznacznie monopolistycznych, z wielką szkodą dla interesu nie tylko publicznego, ale też długookresowego interesu samych monopolistów. W integrującej się Europie lokalni monopoliści zawsze będą skazani na utratę konkurencyjności międzynarodowej i nieuchronną utratę samodzielności na rzecz silniejszych podmiotów z innych państw, nie tylko UE.