Światowa megagwiazda muzyki Taylor Swift wyprzedała w Warszawie aż trzy koncerty, dzień po dniu. Warszawa stała się więc od 1. do 3. sierpnia stolicą dla swifties, podróżowali tu nawet jej fani ze Stanów Zjednoczonych, a komunikaty z powitaniem wyświetlały warszawskie tramwaje. Stolicę ogarnął pozytywny, brokatowy szał, i pięknie. Organizator wyprzedał wszystkie miejsca z trzech koncertów, czyli w przybliżeniu trzy razy po 80 tys. biletów.
Arogancja czy marketing, czyli wsparcie dla bogatych
Bilety na koncert kosztowały od 200 do 750 zł. Mało? Dużo? Najdroższe bilety kosztowały jedną czwartą polskiej minimalnej wypłaty. Najwięksi i spóźnieni desperaci płacili u koników nawet… 17 tys. zł. Być może część fanów odkładała na te bilety przez dłuższy czas, ale można przyjąć tezę, że najubożsi mieszkańcy Warszawy na koncert raczej się nie wybrali.
Dlatego dziwi mnie, a niektórych aktywistów nawet po ludzku oburza, że wielkie firmy wybrały tę okazję do rozdawania żywności – i chwalenia się tym, jako udzielonym „wsparciem”. – Sklep Aldi rozdawał torby z jedzeniem dla fanów czekających w kolejce, Glovo rozdawał darmową pizzę. To nie jest wyraz uznania dla wielkiej artystki ani zapału fanów, to jest reklama i najczystszy greenwashing w kolorze jadowitej zieleni.
Wiadomo, że jeśli coś jest za darmo, to może sami jesteśmy towarem, dokładnie jak wypadku Social Mediów, tym razem klienci byli idealnymi odbiorcami niezbyt kosztownej reklamy Aldiego i Glovo. Ile kosztuje tania pizza Margaritha? 15 zł?
Niech jedzą ciastka. Albo pizzę
Tu wtręt historyczny. - Nie mają chleba, niech jedzą ciastka — powiedział pewna królowa w XVIII-wiecznej Francji, i zarówno ta arogancja, jak i rozpasany styl życia, nie skończył się dla niej najlepiej. Królowa Maria Antonina, zanim straciła głowę na szafocie, nie skojarzyła, że jeśli ktoś nie ma chleba – tym bardziej nie ma ciastek. To nie były przypadkowo rzucone słowa, ale efekt odklejenia od rzeczywistości głów państwa i ówczesnej monarchii. Skoro na co dzień nie widzę biedy, nie znam głody, on nie istnieje. Nie idźmy tym tropem, bo gniew głodnych co jakiś czas o sobie przypomina i nie bierze jeńców.