Decyzje dotyczące projektu CPK, przedstawione w czerwcu, są w znacznej części zaskakujące, wręcz szokujące, dla wielu ekspertów, w tym niżej podpisanego, który sześć lat walczył z koncepcją nowego europejskiego, a później światowego węzła przesiadkowego (hubu). Oznaczają one, przynajmniej na dłuższy czas, koniec debaty publicznej dotyczącej przyszłości infrastruktury lotniskowej w Polsce centralnej oraz nowego lotniska krajowego.
Zabrakło prawdziwej debaty o CPK
Uważam, że nie można przejść na tym wszystkim do porządku dziennego. Również dlatego, że to, z czym mieliśmy tu do czynienia, trudno nazwać prawdziwą debatą. A w efekcie tego obywatel, przyszły współwłaściciel tego gigantycznego majątku, pozostanie równie zagubiony intelektualnie, jak był kilka lat temu. Chyba że dał się zmanipulować i traktuje tę kwestię godnościowo, tak jak niektórzy przedstawiciele rządzącej obecnie koalicji. A wtedy żadna racjonalna dyskusja nie jest potrzebna i możliwa.
Entuzjaści projektu – rządząca przez osiem lat prawica i, niestety, obecny rząd – w ogóle nie odnieśli się do długiej listy zagrożeń, wątpliwości i słabych punktów projektu. Zostały one omówione w setkach analiz, raportów i artykułów, m.in. w dwóch listach otwartych podpisanych przez naukowców, ekspertów i praktyków. To nie jest debata, gdy jedna strona całkowicie ignoruje argumenty drugiej.
Przy tak gigantycznej i niebywale kosztownej inwestycji kluczowe znaczenie mają analizy rynkowe, w tym rozwoju sytuacji konkurencyjnej oraz możliwych, nawet bardzo prawdopodobnych, czarnych scenariuszy. Niczego takiego nie zrobiono. Nowa koalicja rządowa, przejmując władzę, twierdziła, że weryfikacji projektu dokona poprzez audyty, oczywiście głównie merytoryczne. Audyty nie zostały przeprowadzone, a decyzje i tak podjęto.
Moja krytyka nie jest „totalna”. Należy odnotować, że w projekcie CPK dokonano istotnych pozytywnych zmian. Wygląda na to, że usunięto całkowicie nieracjonalną koncepcję niebywale rozbudowanego systemu „szprych” kolejowych, którymi nieliczni pasażerowie mieliby dojeżdżać do lotniska. Nie była ona poparta żadnymi analizami operacyjno-finansowymi. Nie wykonano żadnych prognoz ruchu dla tej części projektu – ilu pasażerów miałoby korzystać z możliwości podróży tranzytowych kolej–samolot. Nie odniesiono się do ogromnych praktycznych komplikacji dotyczących funkcjonowania takiego systemu. Pomysły laików miały być zrealizowane „ot tak”. Najprawdopodobniej nie zdawali sobie nawet sprawy, jak skomplikowany i kosztowny byłby to system.