Przedsiębiorcy, trzymajcie się za kieszenie. Święty Mikołaj już grasuje, choć do gwiazdki jeszcze ponad pół roku. Właśnie zawitał do Kancelarii Premiera. I przygotował prezent dla ponad 3 mln Polaków. Na wasz koszt. W styczniu 2025 r. płaca minimalna ma być 9 proc. większa niż w styczniu tego roku (przy prognozowanej na 2024 r. dwa razy niższej inflacji ).
Wiosenno-letnia szarża Świętego Mikołaja to już tradycja. W okolicach czerwca każdy rząd ogłasza pierwszą przymiarkę do płacy minimalnej na rok kolejny. I daje szansę związkom oraz pracodawcom, by się dogadali w tej sprawie. A jeśli się nie dogadają, co zdarza się regularnie, sam ustala kwotę podwyżki minimum, w latach wyborczych – jak za PiS – zawstydzając związkowców, że zażądali mniej.
Dlaczego nadmierne podwyżki płacy minimalnej mogą zaszkodzić
Politycy dają owe podwyżki z cudzej kieszeni – pracodawców, więc mają gest. W efekcie w ostatnich latach szybko podnoszone minimum spłaszczało strukturę płac w firmach (ale i w niedopłacanej budżetówce), wywołując naciski płacowe ze strony lepiej kwalifikowanych pracowników. Przy ograniczonej możliwości wrzucenia wzrostu kosztów w ceny pogarszało to sytuację ekonomiczną wielu firm. Wiele zaś firm mikro i małych skłaniało się do zatrudniania ludzi na część etatu i płacenia pod stołem.
Czytaj więcej:
W długim terminie polityka nadmiernego windowania minimum, spłaszczając strukturę płac, likwiduje premię za lepsze wykształcenie i wyższe kwalifikacje, co zapewne odbijać się będzie na innowacyjności gospodarki. A także utrudnia rozkręcanie biznesu w słabiej rozwiniętych regionach i mniej produktywnych branżach. Dlatego regularnie pojawia się postulat regionalnej płacy minimalnej.