W pierwszym tygodniu maja zabrakło dosłownie jednego wniosku do symbolicznego progu 6 tysięcy wniosków o dofinansowanie złożonych w ramach programu „Czyste Powietrze”. Zapewne majówka sprawiła, że nie pobito kwietniowego rekordu, kiedy to w ciągu tygodnia złożono 6,6 tys. wniosków. Nie przypadkiem zatem się mówi, że „Czyste powietrze” to jeden z ulubionych programów dotacji w Polsce, który po niemrawym starcie i ówczesnych administracyjnych kłopotach nabrał tempa. I być może, nawet jeśli nie doprowadzi do zniknięcia 3 milionów kopciuchów, to wydatnie zredukuje ich pulę.
Wsparcie gmin kluczowe dla likwidacji kopciuchów
Pozostanie jednak zapewne grupa, która przemykała „poniżej radaru” flagowego rządowego programu. To ci, którzy nie byli w stanie wysupłać wkładu własnego potrzebnego w ramach „Czystego powietrza”, nie spełniali niektórych jego kryteriów albo nie przejawiali inicjatywy. I to do tej grupy ma trafiać program „Stop smog” oraz proponowane właśnie w nim zmiany. Tu wkład własny zastępuje wkład gminy, a urzędnicy sami znajdują i nakłaniają właścicieli kopciuchów do działania. To mało wdzięczne i niezbyt przyjazne dla gmin rozwiązanie, trudno zatem się dziwić, że samorządy niechętnie włączały się do jego realizacji.
Czytaj więcej
Wszystkie miasta powyżej 20 tys. mieszkańców będą musiały opracować miejskie plany adaptacji do zmian klimatu. Będą zobowiązane nie tylko do zazielenienia terenów miejskich, ale i np. takich innowacji jak tworzenie miejsc na gromadzenie wody spływającej z okolicy i zabezpieczającej budynki przed podtopieniami.
Proponowane zmiany – począwszy od zwiększenia poziomu dofinansowania i zmniejszenia poziomu wkładu gminy – mają zachęcić włodarzy i ich urzędników do bardziej energicznego zaangażowania w transformację energetyczną i klimatyczną na lokalnym poziomie. I miejmy nadzieję, że tak się stanie, choć wyzwanie do najprostszych nie należy.
Zmiany klimatyczne coraz bardziej widoczne
Idzie lato i może fala upałów, która już teraz w Indiach dobija do rzadko spotykanych niegdyś poziomów 50 stopni, da nam wszystkim do myślenia. Walka bowiem toczy się nie o tysiąc czy milion wymienionych kotłów, lecz o stan świadomości, czy – jak to się ostatnio mówi, sięgając do angielszczyzny – mindset. W tę stronę idą wszystkie proponowane w Prawie ochrony środowiska i innych aktach ustawodawczych zmiany, z wprowadzeniem miejskich planów adaptacji do zmian klimatycznych na czele.