Po tygodniach zwlekania Gazprom przed kilkoma dniami zaczął wreszcie tłoczyć dodatkowe porcje gazu do Europy gazociągami tranzytowymi przebiegającymi przez Białoruś i Polskę – Jamał, a także przez Ukrainę, Słowację i Czechy. W ten sposób rosyjski monopolista realizuje zapowiedź napełnienia magazynów gazu w Niemczech, Austrii i Czechach, bo w krajach tych poziom zapasów był na o wiele niższym poziomie niż rok temu i obawiano się, że kraje te nie będą w pełni zabezpieczone na okres grzewczy.
Czytaj więcej
Mamy ograniczone możliwości wywierania nacisku na kłopotliwego sąsiada. Nasza siła gospodarcza i polityczna może być zwielokrotniona jedynie dzięki dobrej pozycji w Unii Europejskiej – mówią ekonomiści.
Buńczuczna zapowiedź Aleksandra Łukaszenki to typowe groźby bez pokrycia, bo Rosjanie nie pozwolą by ich największy sojusznik w Europie – czyli Niemcy nie miał wypełnionych magazynów na zimę po wcześniejszych zapewnieniach Władimira Putina, że magazyny zostaną zapełnione surowcem. Decydując się na zakręcanie kurka na gazociągu jamalskim Łukaszenko dwukrotnie by strzelił sobie w stopę. Po pierwsze uderzyłoby to w wiarygodność Putina wobec partnerów w 100 proc. uzależnionych od rosyjskiego gazu, a po drugiej jego kraj nie zarobiłby na tranzycie surowca.
Na całe szczęście Polska nie ma co obawiać się zakręcania gazociągu jamalskiego. Większość gazu w ramach umowy z Gazpromem nasz kraj odbiera poprzez Ukrainę. Nasze magazyny są prawie w 100 proc. zapełnione i mamy jeszcze terminal LNG w Świnoujściu dzięki któremu możemy sprowadzać gaz skroplony z każdego punktu na świecie. Dobrze, że wyciągnęliśmy lekcje z poprzednich kryzysów gazowych i straszenie kurkiem ze strony białoruskiego watażki możemy skwitować tylko uśmiechem.
Czytaj więcej
Białoruski reżim jest gotowy zatrzymać dostawy gazu do Polski i Niemiec gazociągiem Jamał-Europa. By groźba stała się ciałem, potrzebna jest zgoda Moskwy. Kreml ograniczył w czwartek o jedną trzecią przesył gazu gazociągiem jamalskim przez Polskę. Na wolnym rynku gaz drożeje.