Wsparcie dla przedsiębiorczości deklarują bez wyjątku wszystkie siły polityczne od początku transformacji ustrojowej po 1989 r. Za tym idą konkretne propozycje dotyczące różnych form pomocy państwa dla osób rozpoczynających i prowadzących działalność gospodarczą. Dotyczy to zwłaszcza najmniejszych podmiotów, które oczekują, że dla nich ulg, dotacji i ułatwień będzie jak najwięcej.
W debacie publicznej rzadko zwracamy jednak uwagę na ukryte negatywne skutki tego typu wsparcia. W długiej perspektywie uzależnienie od pomocy państwa zabija ducha przedsiębiorczości, rozumianego jako dążenie do rozwinięcie firmy na większą skalę, dzięki determinacji i zaangażowaniu założycieli. To także czerpanie satysfakcji z osiągnięcia sukcesu własnymi siłami, bez oglądania się na pomoc z zewnątrz. Takie postawy dominowały na początku lat 90., gdy na wsparcie ze strony państwa nikt nie czekał.
Lepiej być małym
Wiele ulg wyraźnie zachęca przedsiębiorców do bycia małym i prowadzenia działalności na bardzo ograniczoną skalę. Tak jest w przypadku obniżonej składki na ZUS dla przedsiębiorców. W ramach jednoosobowej działalności gospodarczej jest ona ustalana ryczałtowo, biorąc za podstawę 60 proc. przeciętnej płacy krajowej, a nie faktycznie osiągane dochody.
Co więcej, w ciągu pierwszych dwóch lat obowiązuje dodatkowa ulga zmniejszająca skokowo ryczałtową składkę ZUS z ok. 1100 do mniej niż 500 zł. Dlatego pod koniec drugiego roku działalności pojawiają się różne pomysły, jak zachować zniżkę. Chociażby przez zawieszenie bądź wyrejestrowanie działalności, która jest faktycznie kontynuowana w nowej firmie założonej przez kolegę.
W rezultacie od początku wkroczenia na przedsiębiorczą ścieżkę utrwala się schemat myślenia, że składki ZUS to zło konieczne, które trzeba minimalizować. Dlatego 99 proc. przedsiębiorców kontynuujących działalność decyduje się płacić najniższą składkę ZUS, mimo że skazują się tym samym na głodową emeryturę w przyszłości. Biorąc pod uwagę, że tylko część przedsiębiorców osiąga zyski w wysokości pozwalającej na poczynienie oszczędności na starość, mamy groźną w wymiarze społecznym perspektywę bardzo licznej i rosnącej grupy emerytowanych przedsiębiorców, których nie będzie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb.