Zdezorientowany personel oddziałów intensywnej terapii (OIT) nie wie, gdzie odsyłać coraz częściej pojawiających się w szpitalach pacjentów z ciężkim przebiegiem Covid-19. Szpitale, które miały status covidowych podczas I, II i III fali pandemii, już nimi nie są, a instrukcje, zgodnie z którymi placówki mają sobie radzić we własnym zakresie, nie dotarły do wszystkich lecznic: – Każdy szpital ma obowiązek przyjmować chorego z Covid-19 na intensywnej terapii, tworząc dla niego izolatkę. Albo wysłać go do szpitala zakaźnego – tłumaczy dr Artur Zaczyński, dyrektor Szpitala Narodowego, członek Rady Medycznej przy premierze.
Covid-19, a ściślej jego wysoce zakaźna mutacja delta, odpowiadająca za ok. 89 proc. zakażeń w Polsce, wdziera się powoli na oddziały szpitalne, powodując konieczność czasowych wyłączeń ich funkcjonowania. Ze względu na stwierdzenie ogniska epidemicznego na kilka dni zamknięto szpitalny oddział ratunkowy i chirurgię stołecznego szpitala na Lindleya. Podobne sytuacje są coraz częstsze w pozostałych częściach Polski.
Zdaniem medyków to najwyższy czas na zakaz odwiedzin u pacjentów. „Mamy covid i nadal pozostajemy szpitalem otwartym, bez ograniczeń na odwiedziny" – napisał w mediach społecznościowych anestezjolog z dużego szpitala w Warszawie, który w weekend tworzył izolatkę dla chorego z ciężkim przebiegiem Covid-19, wymagającego podłączenia do respiratora.
Z anestezjologiem zgadza się Łukasz Jankowski, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie: – Niepokoi nas, że mimo zbliżającej się IV fali nie ma odgórnego zakazu odwiedzin, a my nie mamy możliwości weryfikacji, czy odwiedzający są zaszczepieni czy nie. Odwiedzający siedzą przy łóżkach pacjentów po dwie–trzy godziny, często bez maseczek, nie zważając na fakt, że na oddziale leżą pacjenci z obniżoną odpornością. Przy stwierdzonej bardzo wysokiej zakaźności nowych wariantów samo przejście osoby chorej szpitalnym korytarzem podczas odwiedzin u pacjenta może stanowić zagrożenie dla innych chorych. Przy delcie, by kogoś zakazić, wystarczy przebywać w windzie, w chmurze aerozolu, którą wytwarza zakażony – tłumaczy dr Jankowski.
Podczas gdy w Polsce dominuje aktywna mutacja delta, zidentyfikowano już trzy przypadki nowej odmiany lambda, po raz pierwszy wykrytej w Peru. Zgodnie z sobotnim oświadczeniem Ministerstwa Zdrowia w Polsce potwierdzono dotychczas tylko jeden przypadek wariantu lambda, u mieszkańca Pomorza. Według wiceministra zdrowia Waldemara Kraski nic nie wskazuje na to, by wariant lambda był tak aktywny jak delta czy bardziej od niej zakaźny. – Nie będzie się rozprzestrzeniał z tak dużą siłą – mówił w TVP Info.