Znowelizowany projekt programu dopłat do kredytów „Na start” resort rozwoju przedstawił we wtorek 16 lipca. Zgodnie z założeniami program ma wejść w życie w styczniu 2025 r. Nie chce go jednak poprzeć ani Lewica, ani Polska 2050.
Kolejna odsłona projektu programu „Na start”(pierwszą wersję pokazano w kwietniu) nie zelektryzowała rynku. – Rynek przyjął ją spokojnie – mówi Łukasz Wydrowski, prezes Estatic Nieruchomości. – Kupujący podchodzą do informacji z dużą ostrożnością. Widzą, że wiele zapowiedzi rządu w różnych dziedzinach nie wychodzi z fazy obietnic.
Czytaj więcej
Do Sejmu trafi wkrótce kilka projektów ustaw składających się na kompleksowy program mieszkaniowy – zapowiada wiceminister rozwoju Jacek Tomczak.
Umożliwić start młodym ludziom wchodzącym w życie
Łukasz Wydrowski ocenia jednocześnie, że przedstawione kryteria programu „Na start” w porównaniu z „Bezpiecznym kredytem 2 proc.” to krok w dobrą stronę. – Limity wniosków i niższe kwoty dopłat mogą rozłożyć w czasie negatywne skutki programu na rynek. Ważne, by program służył rzeczywistym celom mieszkalnym – podkreśla. – Kupowane ze wsparciem lokale muszą być zamieszkane, a nie wynajmowane czy traktowane jako inwestycje.
Ministerstwo rozwoju zapewnia, że program „Na start” to program prospołeczny, nie propopytowy. Nie powinien więc podbić cen mieszkań jak to było w przypadku „Bk 2 proc.” Zdaniem Łukasza Wydrowskiego resort mija się z prawdą. - Rynek nieruchomości, jak każdy rynek, działa na zasadach popytu i podaży, które ostatecznie kształtują cenę – podkreśla prezes Estatic Nieruchomości. - Dziś prawdziwym problemem są wysokie ceny mieszkań, a każdy sztuczny wzrost popytu jeszcze bardziej je podniesie. Bez dodatkowych działań zwiększających podaż jest to nieuniknione.