Wykazana w sprawozdaniach za 2023 r. marża brutto ze sprzedaży pochodzi z mieszkań przekazywanych klientom w tymże roku, a nie sprzedanych. W uproszczeniu, sprzedaż startuje mniej więcej z wbiciem pierwszej łopaty, a biorąc pod uwagę, że budowa trwa mniej więcej półtora roku, dwa lata, można przyjąć, że wyniki zaksięgowane w 2023 r. pochodziły w dużej mierze z inwestycji rozpoczętych w 2021 r. i w I połowie 2022 r. – choć i to jest mocno indywidualną kwestią. Grunty pod te projekty kupowane były jeszcze wcześniej. Różnica między wartością działki w dniu zakupu a przekazania zbudowanego na niej lokalu potrafi mieć bardzo duży wpływ na rentowność.
W 2021 r. branża była jeszcze w znakomitej sytuacji – sprzedaż była napędzana przez odroczony po pandemii popyt, rekordowo tanie kredyty i obawy przed rozpędzającą się inflacją. Przy takim zapotrzebowaniu deweloperzy nie mieli problemów z podnoszeniem cen w celu pokrycia wzrostu kosztów budowlanych będących efektem pandemii. W ujęciu wartościowym w 2021 r. padł wręcz rekord sprzedaży. Początek 2022 r. to już diametralnie inne otoczenie: rosnących stóp, spadku popytu i skokowego wzrostu cen surowców po ataku Rosji na Ukrainę. W II połowie 2022 r. rynek znajdzie się na absolutnym dnie: zamrą popyt i podaż.
Marża netto odzwierciedla sytuację bieżącą. W 2023 r. firmom doskwierała dalej wysoka inflacja, wysokie koszty odsetek i kto mógł, raczej redukował zadłużenie.
Koszty biurokracji i wymagań banków
Analizując wyniki finansowe firm deweloperskich notowanych na giełdzie, należy również pamiętać, że są to wyniki osiągane przez jedne z największych firm w kraju, z wysokim kapitałem i posiadających tereny pod kolejne inwestycje.
– Kondycji czołowych firm deweloperskich nie można niestety utożsamiać z kondycją całego rynku, na którym dominują małe firmy działające w dużo mniejszej skali i często poniżej marży netto 17,5 proc. – komentuje Monika Perekitko, wiceprezeska Polskiego Związku Firm Deweloperskich (i członkini zarządu spółki Dom Development). – Marża firm deweloperskich osiągana jest na produkcie, którego wytworzenie trwa w aktualnych warunkach pięć lat. Dziś procedury administracyjne trwają dłużej niż budowa. Mówimy bowiem o relacji trzech lat starań o wymagane zgody do dwóch lat fizycznych prac na placu budowy. Jako branża jesteśmy przekonani, że gdyby udało się uprościć procedury administracyjne, tak by odpowiadały terminom ustalonym w obowiązujących dziś przepisach prawa, ceny mieszkań mogłyby być niższe. Tymczasem dziś nabywcy ponoszą koszty często niewydolnej, z uwagi na bardzo wysokie obciążenia formalne, administracji publicznej – przekonuje Perekitko.
– Pamiętać również należy, że w większości deweloperzy, budując inwestycje mieszkaniowe, posiłkują się kredytem. Banki, udzielając finansowania, zastrzegają marżowość brutto ze sprzedaży projektu na poziomie minimum 25 proc. Jest to podyktowane wysokim ryzykiem, z jakim wiąże się proces inwestycyjny związany chociażby z formalnym przygotowywaniem terenu pod budownictwo mieszkaniowe, możliwymi roszczeniami czy zmieniającym się otoczeniem makro (inflacja, decyzje RPP etc.). Banki wymagają od firm deweloperskich odpowiedniego skalkulowania tych ryzyk w osiąganej ze sprzedaży marży – dodaje Monika Perekitko.