Lewica chce opodatkować nie tylko flipperów, ale i ich klientów. Rynek potrzebuje takiego rozwiązania?
Patrząc na sytuację z perspektywy doświadczonego uczestnika rynku nieruchomości, muszę wyrazić głęboki sceptycyzm. Propozycja obciążenia flipperów dodatkowym podatkiem od czynności cywilnoprawnych lub podatkiem od zakupu kolejnych mieszkań to próba rozwiązania problemu, który w rzeczywistości wymaga kompleksowego podejścia. Dodatkowe podatki od czynności cywilnoprawnych mają zniechęcić do szybkiej odsprzedaży mieszkań, ale prawdziwą cenę zapłacą kupujący – zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Spowoduje to jedynie przerzucenie kosztów na kupujących, czyniąc mieszkania jeszcze droższymi.
Wprowadzenie dodatkowych podatków dla flipperów bez wątpienia uderzy w kieszenie kupujących. Bezpośrednim skutkiem tych regulacji będzie wzrost cen. Koszty te zostaną przerzucone na ceny końcowe mieszkań, co jeszcze bardziej ograniczy dostępność lokali dla przeciętnego Kowalskiego. Podobnie jak w przypadku podatku cukrowego, który miał zmniejszyć spożycie napojów, a spowodował jedynie, że za coca- colę, nawet tę bez cukru, płacimy w sklepie kilka złotych więcej.
Czytaj więcej
Od 6,1 proc. we Wrocławiu do 36,5 proc. w Krakowie wzrosły w ciągu roku średnie ceny transakcyjne lokali z rynku wtórnego. Pierwszy kwartał br. przyniósł pewną stabilizację.
Problem chyba nie w flipperach?