- W perspektywie roku (II połowa br. i I połowa przyszłego) oczekujemy wzrostu średnich cen transakcyjnych mieszkań o 10-15 proc. Rynek coraz silniej będzie odczuwał ograniczenie podaży przy jednocześnie wysokim popycie gotówkowym i rosnącym popycie kredytowym – prognozuje zespół analiz nieruchomości w PKO BP.
Czynniki wpływające na wzrost cen to: ostatnia silna obniżka stóp procentowych przez RPP i zapowiedź kontynuacji cyklu obniżek, odbudowa popytu kredytowego odłożonego w okresie zaostrzonych regulacji ostrożnościowych, program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, spadek realnych cen mieszkań i w konsekwencji zwiększenie ich dostępności przez poprawę relacji dochodów do cen mieszkań, popyt inwestycyjny, kurcząca się oferta mieszkań, pogłębiający się deficyt działek w dobrych lokalizacjach w największych miastach.
Hamująco na wzrost cen będą zaś działać: możliwy spadek dostępności mieszkań (wzrost płac może być niższy niż cen mieszkań), stabilizacja stawek za wynajem osłabiająca motywację zakupu inwestycyjnego.
Analitycy wskazali, powołując się na monitoring JLL, że w sześciu największych aglomeracjach na koniec czerwca w ofercie deweloperzy mieli 40,6 tys. mieszkań, o prawie 7 proc. mniej niż na koniec marca, przy czym w Krakowie zanotowano spadek 17-proc., a w Warszawie 12-proc.
Analitycy spojrzeli też dalej, odnosząc się do demografii. Co prawda GUS w latach 2023-2060 prognozuje spadek liczby ludności do 30,9 mln z 37,8 mln na koniec 2022 r., wzrośnie odsetek seniorów, ale przynajmniej w pierwszej dekadzie utrzyma się popyt na nowe mieszkania – z uwagi na utrzymujący się nowy i odłożony popyt na pierwsze mieszkanie, potrzebę wymiany zdekapitalizowanego zasobu, kontynuację suburbanizacji i rosnące aspiracje mieszkaniowe. Polska będzie też dalej krajem imigracyjnym.