- W trudnych czasach jedyny segment nieruchomości, który ma się dobrze, to rynek luksusowy. Piętna nie odcisnęła na nim ani pandemia, ani bieżące zawirowania gospodarcze, które tak bardzo dotknęły nieruchomości z tzw. segmentu popularnego – podkreśla Barbara Bugaj główny analityk SonarHome. - W momentach kryzysowych rynek luksusowy zyskuje. Zamożni nabywcy szukają nieprzeciętnych aktywów, które dają perspektywę wzrostu wartości w czasie – wyjaśnia.
A perspektywa ta
zdaniem Barbary Bugaj "jest jak najbardziej realna". - Jeszcze cztery lata
temu najwyższe ceny wywoławcze za metr apartamentu wynosiły ok. 40 tys.
zł. Dziś jest to nawet 70 tys. zł - wskazuje.
Skromna oferta
Barbara Bugaj zwraca uwagę na dwa typy apartamentów. - To apartamenty standardowe, często nazywane premium, i apartamenty luksusowe. Oferta tych drugich jest w kraju niewielka, a ich ceny zaczynają się od 4-5 mln zł – wskazuje ekspertka SonarHome. – Luksusowe apartamenty na rynku wtórnym to zaledwie 0,5 proc. całej oferty. Na rynku pierwotnym, zgodnie z danymi JLL, to niecały 1 proc. Przoduje jak zawsze Warszawa, gdzie zamożni klienci mają największy wybór, ale i ceny osiągają rekordowe poziomy. Poza stolicą wyróżniają się Kraków, Trójmiasto i Wrocław – dodaje.
Analityczka SonarHome przypomina, że kilka lat temu przyjęło się, że rynek luksusowy w Polsce stanowią nieruchomości o wartości powyżej 1 mln zł. - Jednak wzrost cen na całym rynku, zarówno w segmencie standardowym, jak i luksusowym, spowodował, że dziś to za mało – podkreśla. - Mieszkanie za 2 mln zł może przynależeć do segmentu popularnego. Na jego cenę składa się po prostu większa powierzchnia (np. powyżej 100 mkw.) i dobra lokalizacja - np. warszawski Żoliborz. Nie można go jednak zaliczyć do nieruchomości luksusowych, ponieważ jest położone w „normalnym" bloku, nie spełnia wymogów jakościowych, jakie składają się na nieruchomość luksusową – wyjaśnia.