Nowa ustawa nakłada na deweloperów wiele obowiązków. Najważniejszą i najboleśniejszą zmianą, wydawać by się mogło, jest chroniący pieniądze kupujących Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Tak zapowiadało się do czasu wybuchu wojny w Ukrainie i pojawienia galopującej inflacji. Ale to już przeszłość. Dzisiaj większym problemem są niestabilne ceny, brak zdolności kredytowej klientów i spadający rynek deweloperski, już na poziomie straty 60 proc. – mówi Piotr Stoga, szef wrocławskiego Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD).
A to oznacza, że w czasie, gdy na projektach drogowych rozpoczęto wpisywanie klauzul waloryzacyjnych, do pewnego stopnia ratujących rynek, na rynku nieruchomości dzieje się zupełnie inaczej.
Waloryzacja, ale w teorii
W przetargach publicznych waloryzacja weszła dopiero niedawno. – Ale ze wszystkich przetargów, w których jesteśmy, mamy tylko jeden, który może być objęty waloryzacją umowną, wynikającą z przepisów – opowiada Leszek Pisiałek, dyrektor ds. zakupów w Bielskim Przedsiębiorstwie Budownictwa Przemysłowego.
Jak mówi, warunki waloryzacji „nie są zbyt atrakcyjne”. – Waloryzacja może być przeprowadzona raz w roku, nie szybciej niż pół roku od rozpoczęcia kontraktu. Jeżeli odnotujemy wzrost ceny o więcej niż 20 proc., to możemy się ubiegać o nią, ale nie więcej niż do 2 proc. wartości kontraktu – mówi Leszek Pisiałek.
Jak wylicza, jeżeli firma na kontrakcie odnotuje wzrost cen dziesięciu różnych materiałów np. o 15 proc., to z waloryzacji nie można skorzystać, ponieważ ta nie odnosi się do sumarycznej straty na kontrakcie.