Z oryginalnego składu z połowy lat 80. Liczy się ich dwóch, ale tych najważniejszych: wokalista Ian Astbury i gitarzysta Billy Duffy.
Grupa wdarła się do czołówki przebojem „She Sells Sanctuary" w 1985 roku, późniejsza zaś o dwa lata płyta „Electric" znalazła się w zestawie „1001 albumów, które trzeba usłyszeć, zanim umrzesz". Na szczęście nie przytrafiło się to muzykom zespołu, którzy kolejne sukcesy opijali alkoholem. Nie na tyle destrukcyjnie, by nie znaleźć sił na stworzenie swojego opus magnum, czyli „Sonic Temple" (1989), które w Ameryce sprzedało się w milionie egzemplarzy. Płyta „The Cult” z 1994 r. była dobra, a jednak rozpad był nieuchronny. Nastąpił w 1995 roku.
The Cult w najlepszej formie
Wtedy doszło do zastępstwa wokalnego. Pianista Ray Manzarek i gitarzysta Robby Krieger z The Doors zaprosili do współpracy Iana Astbury'ego.
Czytaj więcej
„Hidden City", nowy album The Cult, jest zdecydowanie lepszy od poprzedniej płyty „Choice of Weapon".
Astbury nie starał się nadać hitom The Doors nowej jakości, tylko kopiował Jima Morrisona. Był na niego ucharakteryzowany, co podczas koncertów, w połączeniu z archiwalnymi filmami wyświetlanymi na telebimie, miało wzmóc efekt autentyczności, ale pachniało szalbierstwem.