Peter Gabriel na nowej płycie proponuje nowy świat

„i/o” Petera Gabriela to album roku. Nie tylko dlatego, że artysta dozował nam single od stycznia do grudnia.

Publikacja: 01.12.2023 17:10

Peter Gabriel na nowej płycie proponuje nowy świat

Foto: Universal

73-letni Peter Gabriel, 56 lat po debiucie w Genesis, wciąż pozostaje aniołem stróżem jakości muzyki rockowej, elektronicznej, etnicznej - z tekstami, które są poetycką ewangelią współczesności.

Peter Gabriel i jego portret

Kiedyś proponował art rockowy teatr wyobraźni, intrygując kostiumami, maskami, makijażami. Teraz, 21 lat po premierze poprzedniej studyjnej płyty „Up”, przez rok, w rytm pełni księżyca, odsłaniał kolejny fazy albumu. A raczej cyfrowego projektu rozpisanego na premiery muzycznych singli, towarzyszących im teledysków, rzeźb, instalacji fotograficznych i prezentacji w sieci. Wśród współtwórców znaleźli się zarówno uznani, jak młodzi: Ai Weiwei, Nick Cave, Olafur Eliasson, Henry Hudson, Annette Messager, Antony Micallef, David Moreno, Cornelia Parker, Megan Rooney, Tim Shaw, David Spriggs i Barthélémy Tougo. Fotografię zdobiącą okładkę wykonał Nadav Kander, zabawnie mistyfikując kadr.

Czytaj więcej

Peter Gabriel zakpił z ABBY i sztucznej inteligencji

Gabriel śmiało mógłby, zgodnie z dzisiejszą trendami, nazwać się artystą audiowizualnym, lecz wyścig w żonglowaniu modnymi etykietkami nie jest w stylu artysty o wizerunku mnicha.

  • Dla niego najważniejsze było to, by wyposzczeni przed dwie dekady fani, mogli spokojniej celebrować odliczanie do premiery w sposób, który nigdy wcześniej w show biznesie się nie zdarzył. Dostali przed ukazaniem się płyty wszystkie piosenki, w dwóch miksach, „jasnym” Marka „Spike’a” Stenta i „ciemnym” Tchada Blake’a, gdy wszystkie gwiazdy trzymają nagrania w sejfie, publikując jako single to, co najlepsze - na przynętę. By od premiery śledzić krzywą wzrostu na listach przebojów i przyrost zer na koncieAvatar na Karaibach

Mogliśmy też usłyszeć prawie wszystkie nowe kompozycje Gabriela na żywo, podczas tournée poprzedzającego wydanie albumu. W maju, w Krakowie, ubrany w pomarańczowy kombinezon służb technicznych, żartował z gwiazd pokroju ABBY: „Mój avatar odpoczywa na Karaibach, a ja jestem tu starszy i grubszy”.

Czytaj więcej

Peter Gabriel w Krakowie. Dużo refleksji i zabawa

Zamiast odcinać kupony od dawnych szlagierów, jak sam to określił, prowadził z publicznością handel wymienny: mogąc zaprezentować, to co, jego najbardziej interesowało, czyli nowości, godził się być bohaterem rewii swoich przebojów.

Mógł się zdecydować na wyłożenie wszystkich muzycznych kart przed premierą, pewny jej sprzedaży, był bowiem pewien, że przez 20 lat zgromadził w rękawie same asy, a nawet jokery. Z taką mocną kartą, najnowszy album „i/o”, nawet na tle wielkich komercyjnych sukcesów „Sledgehammer”, „In your Eyes” czy „Don’t Give Up” z Kate Bush, robi wrażenie, a poziom wszystkich piosenek w porównaniu z zawartością wcześniejszych albumów jest wyrównany. Gabriel ponownie zgromadził wokół siebie najlepszych instrumentalistów: gitarzystę Davida Rhodesa, basistę Tony’ego Levina, perkusistę Manu Katché oraz multiinstrumentalistę i producenta Briana Eno.

Credo albumu, wyłożył kawę na ławę w „i/o”. W zgodzie z tym graficznym symbolem elektronu śpiewa od pierwszych taktów „Jestem po prostu częścią wszystkiego”. W tym wyznaniu jest jednocześnie pożegnanie z niszczącą świat pychą antropocenu, męskim szowinizmem, gwiazdorską dominacją. To najbardziej uniwersalna i równościowa dziś zasada świata, rozumianego jako ekosystem, w którym wszystko, co robimy wpływa na innych, dlatego wszyscy musimy brać się pod uwagę. Dla Gabriela nie jest to obciążenie, lecz formuła wyzwalająca z egoistycznych ograniczeń: słychać to w pełnym radości refrenie.

Dawne granice

Znaczący jest też otwierający album „Panopticom”. Nawiązuje do zaprojektowanego w 1787 r. przez angielskiego filozofa utylitarystę, Jeremy'ego Benthama „Dom Nadzoru opisujący ideę nowych zasad budowy wszelkich zakładów, w których wszelkiego rodzaju osoby winny się znajdować pod nadzorem, w szczególności więzień, ale też aresztów, fabryk, warsztatów, przytułków, lazaretów, manufaktur, szpitali, domów wariatów i szkół”.

Czytaj więcej

Kolejna pełnia księżyca z Peterem Gabrielem

W tej kompozycji, złożonej z idyllicznych i tajemniczych dźwięków, Gabriel skoncentrował się na paradoksie: rejestrując chmurę smogu cyfrowym telefonem na baterię - czy to z ciekawości, czy dla ostrzeżenia innych powiększamy ślad węglowy. Wszyscy wiemy, czym jest jego generowanie, wszyscy wzajemnie się monitorujemy, a jednak żyjemy, jak żyliśmy dotąd.

W “The Court” Gabriel śpiewa, że zatarliśmy „granicę między dobrem a złem” i „między zdrowym rozsądkiem a szaleństwem”, a towarzyszy temu motyw pianina, która mogłaby zagrać Kate Bush.

Przepiękne fortepianowe „Playing For Time” z orkiestrowym aranżem, przypomina nam, że „każda chwila, którą powołujemy do życia/ Nigdy nie zniknie”, a tytułowa gra o czas, nie powinna upływać w cieniu tanich sztuczek, lecz odpowiedzialności za to, co robimy.

Są na płycie piękne fortepianowe ballady, jak „So much” o tym, że zamiast wystrzeliwać rakiety w kosmos, powinniśmy pomyśleć o tym, że jako ludzkość jesteśmy „limitowaną edycją”. Ale mamy też dynamiczne „Oil Tree” czy „Road To Joy”, które najbardziej nawiązuje do wcześniejszych przebojów Gabriela i afrykańskich klimatów. Imponuje bogactwo klasycyzujących aranżacji. W różnorodnej jak suita kompozycji „And Still” słyszymy przepiękną partię wiolonczeli.

Nowe otwarcie

Finał to majstersztyk. Tytuł „Live and Let Live" można uznać za przekorne nawiązanie do „Live and Let Die” Paula McCartneya, gdy Gabriel eksponuje przeciwne niż bondowski szlagier wartości, tych którzy walczyli o harmonię na świecie.

W tekście pojawia się William Blake, motyw tęczy, zaś w muzyce przypomnienie „People Get Ready” Curtisa Mayfielda z 1965 r., piosenki o społecznym przesłaniu, którą Martin Luther King uczynił motywem przewodnim walki o prawa człowieka. Słyszymy też smyczkowe aranżacje w stylu The Beatles, autorów „All You Need Is Love” oraz gitary w konwencji wczesnego U2.

Foto: materiały prasowe

Gabriel, śpiewając z The Soweto Gospel Choir, proponuje nowe przymierze:

„Kiedy przebaczamy, możemy iść dalej

Zdejmij wszystkie kajdany, jeden po drugim

Zależymy od ciężaru, dopóki nie zniknie (…)

Żyj i pozwól żyć”.

Otrzymaliśmy nowe „We Are The World”, hymn, a może nawet modlitwę na przyszłość. Peterze Gabrielu, ty zawsze przy nas stój.

73-letni Peter Gabriel, 56 lat po debiucie w Genesis, wciąż pozostaje aniołem stróżem jakości muzyki rockowej, elektronicznej, etnicznej - z tekstami, które są poetycką ewangelią współczesności.

Peter Gabriel i jego portret

Pozostało 97% artykułu
Muzyka popularna
U2 opublikuje nieznane dotąd nagrania. "Esencja zespołu"
Muzyka popularna
Rekordowy rok Spotify. Serwis jest wart blisko 100 mld dolarów
Muzyka popularna
Nie żyje Charles Dumont, twórca największego przeboju Edith Piaf
Muzyka popularna
Jazztopad: jazzmani zagrają w mieszkaniach melomanów. Nowa fala jazzu we Wrocławiu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Muzyka popularna
Jacob Collier, uczeń Quincy Jonesa, wystąpi w Łodzi