Podobnie jest w tym roku, choć okres żniw robi wrażenie krótkiego, jeśli nawet wziąć pod uwagę, że dzisiejsze notowania sprzedaży płyt poza kupnem CD i winyli biorą pod uwagę odtworzenia w portalach streamingowych, przeliczane na ekwiwalenty tak zwanych fizycznych nośników.
Zwyżkowe tendencje odnotowano tylko w czterech notowaniach Global Charts – z 3, 10, 17 i 24 grudnia. Jednak tylko jeden album uplasował się w pierwszej globalnej dziesiątce pod wszystkim datami – to „Christmas” Michela Buble. W kolejnych tygodniach sprzedawało się: 58, 84, 102, 112 tysięcy egz.
To wystarczyło, by Kanadyjczyk przekroczył magiczną granicę 15 mln sprzedanych albumów.
Gorzej wiodło się głównej konkurentce Buble, czyli Mariah Carey z płytą „Merry Christmas”. W pierwszej dziesiątce globalnych hitów płytowych pojawiła się tylko raz - 17 grudnia. Sprzedaż 61 tys. albumów plus wyniki spoza pierwszej dziesiątki pozwoliły jednak Carey pochwalić się ostatecznie niebagatelną liczbą 14 mln sprzedanych albumów.
Carey ma też inny powód do radości. Na liście przebojów najczęściej odtwarzanych w sieci i w stacjach radiowych na pierwszym miejscu z datą 24 grudnia jest jej hit „All I Want For Christmas Is You”.