„Return Of The Dream Canteen”. Smak Papryczek kryje niegotowe dania

Drugi w tym roku album kwartetu „Return Of The Dream Canteen” to płyta niepełnowartościowa, która wprowadza w aurę sesji, na której powstało „Unlimited Love”. I na tamtej płycie, z drobnymi wyjątkami, warto było poprzestać.

Publikacja: 15.10.2022 11:59

„Return Of The Dream Canteen”. Smak Papryczek kryje niegotowe dania

Foto: mat.pras.

Wydane wiosną „Unlimited Love” to pierwsza od lat płyta nagrana z najważniejszym gitarzystą Papryczek Johnem Frusciante, któremu zawdzięczają przełomowy album „Blood Sugar Sex Magik” (1991) sprzedany w 14 mln egzemplarzy. Potem Frusciante nie poradził sobie z presją oraz heroiną i musiał odejść. Zrobił to po raz drugi po „Stadium Arcadium” (2006), jest więc w zespole po raz trzeci, co rzadko się zdarza.

„Unlimited Love” poza hitem „Black Summer” przyniosło znakomite „One Way Traffic”, dające nową jakość mocne „The Great Apes” i „Heavy Wing”, „Aquatic Mouth Dance” z free jazzową aranżacją czy ballady „Tangelo”, „White Braids & Pillow Chair”.

Album odniósł sukces na listach przebojów. W pierwszy tydzień sprzedaży rozeszło się tylko w Stanach Zjednoczonych blisko sto tysiącach egz. (liczonych także jak ekwiwalent streamingu), co zapewniło pierwsze miejsce w notowaniu „Billboardu” - po długiej przerwie bo ostatnim albumem na tej pozycji było „Stadium Arcadium” z 2006 r. Potem jednak sprzedaż stanęła. Pełne dane nie są znane, ale cząstkowe z kwietnia i maja świadczą, że rozeszło się kilkaset tysięcy albumów. Na tle upadku sprzedaży CD to wynik bardzo dobry, ale wydawca który zainwestował pieniądze, mógł oczekiwać więcej. Nie da się wykluczyć, że zespół był pod jego presją, stąd decycja o wydaniu drugiego krążka „Return Of The Dream Canteen” w tym samym roku, siedem miesięcy po premierze „Unlimited Love”.

Czytaj więcej

Nieznany utwór Freddiego Mercury’ego „Face It Alone”

Niestety w tej kantynie marzeń nie wszystkie dania są gotowe. Singlowe przystawki zachęcają, by wykupić kupon na „szwedzki stół”, jednak po pierwszej degustacji najlepiej pozostać przy kilku smakołykach. To z pewnością pierwszy singiel „Tippa My Toungue” i bodaj najlepszy na płycie „Eddie” - hołd dla Eddiego Van Halena i jego młoteczkowej metody gry na gitarze. Frusciante zagrał nietypowo przejmując od początku rolę przypisywaną zazwyczaj wiodącej partii wokalnej, a ma dla nas jeszcze przygotowanych kilka solówek w tej blisko sześciominutowej kompozycji. Warto spróbować „Fake As F@ck”, bo to sympatyczna porcja funkowej adrenaliny, z kolei „Bag of Grins” ma posmak floydowskiej psychodelii w stylu Syda Barretta, a zaskakujący bluesowy początek „Carry Me Home” z potężnym riffem i solówką.

Ale już „Peace And Love” to piosenka, którą spokojnie można było zachować w archiwum i wydać za dwie dekady jako bonus do wznowienia w tak zwanej kolekcjonerskiej wersji. Rzecz w tym, że na płycie są jeszcze słabsze piosenki, a przybywa ich im dalej od smakowitego początku. Ostatecznie może podobać się „Reach Out” z mocnym riffem, czy delikatne „Shoot Me A Smile”, potem jeśli broni się refren, niedopracowany jest główny motyw, czasami po prostu nudny albo powtórkowy wobec pomysłów z „Unlimited Love” – jak „Roulette”. Z początku mamy więc przyjemność, jeśli ktoś lubi tak zwane odrzuty z sesji, poznać kulisy pracy muzyków, ale nic by się nie stało, gdybyśmy „My Cigarette” nie usłyszeli. Przynajmniej w obecnej wersji. Często bywa, że nie wszystkie pomysły otrzymują idealną formę w planowanym czasie, co nie znaczy, że nie mogą oblec się w nią później. Jednocześnie słuchając finałowego „In The Snow”, zapisu narkomańskich dylematów, mam wrażenie że Papryczki chciały zaprosić do swojej kuchni fanów, proponując im quiz z pytaniem: z jakiego wcześniejszego przeboju wykorzystaliśmy motyw?

Tymczasem tournee jest ogromnym sukcesem, frekwencje są imponujące. Dwa występy na Stade de France w Paryżu zgromadziły łącznie 270 tysięcy fanów, w Londynie dwa koncerty oglądało ponad 280 tysięcy widzów, zaś największe wpływy za pojedynczy show wynosiły blisko mln dolarów. W przyszłym roku Papryczki zagrają w Nowej Zelandii i Australii.

Wydane wiosną „Unlimited Love” to pierwsza od lat płyta nagrana z najważniejszym gitarzystą Papryczek Johnem Frusciante, któremu zawdzięczają przełomowy album „Blood Sugar Sex Magik” (1991) sprzedany w 14 mln egzemplarzy. Potem Frusciante nie poradził sobie z presją oraz heroiną i musiał odejść. Zrobił to po raz drugi po „Stadium Arcadium” (2006), jest więc w zespole po raz trzeci, co rzadko się zdarza.

„Unlimited Love” poza hitem „Black Summer” przyniosło znakomite „One Way Traffic”, dające nową jakość mocne „The Great Apes” i „Heavy Wing”, „Aquatic Mouth Dance” z free jazzową aranżacją czy ballady „Tangelo”, „White Braids & Pillow Chair”.

Pozostało 84% artykułu
Muzyka popularna
U2 opublikuje nieznane dotąd nagrania. "Esencja zespołu"
Muzyka popularna
Rekordowy rok Spotify. Serwis jest wart blisko 100 mld dolarów
Muzyka popularna
Nie żyje Charles Dumont, twórca największego przeboju Edith Piaf
Muzyka popularna
Jazztopad: jazzmani zagrają w mieszkaniach melomanów. Nowa fala jazzu we Wrocławiu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Muzyka popularna
Jacob Collier, uczeń Quincy Jonesa, wystąpi w Łodzi