Wydane wiosną „Unlimited Love” to pierwsza od lat płyta nagrana z najważniejszym gitarzystą Papryczek Johnem Frusciante, któremu zawdzięczają przełomowy album „Blood Sugar Sex Magik” (1991) sprzedany w 14 mln egzemplarzy. Potem Frusciante nie poradził sobie z presją oraz heroiną i musiał odejść. Zrobił to po raz drugi po „Stadium Arcadium” (2006), jest więc w zespole po raz trzeci, co rzadko się zdarza.
„Unlimited Love” poza hitem „Black Summer” przyniosło znakomite „One Way Traffic”, dające nową jakość mocne „The Great Apes” i „Heavy Wing”, „Aquatic Mouth Dance” z free jazzową aranżacją czy ballady „Tangelo”, „White Braids & Pillow Chair”.
Album odniósł sukces na listach przebojów. W pierwszy tydzień sprzedaży rozeszło się tylko w Stanach Zjednoczonych blisko sto tysiącach egz. (liczonych także jak ekwiwalent streamingu), co zapewniło pierwsze miejsce w notowaniu „Billboardu” - po długiej przerwie bo ostatnim albumem na tej pozycji było „Stadium Arcadium” z 2006 r. Potem jednak sprzedaż stanęła. Pełne dane nie są znane, ale cząstkowe z kwietnia i maja świadczą, że rozeszło się kilkaset tysięcy albumów. Na tle upadku sprzedaży CD to wynik bardzo dobry, ale wydawca który zainwestował pieniądze, mógł oczekiwać więcej. Nie da się wykluczyć, że zespół był pod jego presją, stąd decycja o wydaniu drugiego krążka „Return Of The Dream Canteen” w tym samym roku, siedem miesięcy po premierze „Unlimited Love”.
Czytaj więcej
Piosenka pojawiła się w związku z nadchodzącą reedycją albumu Queen „The Miracle”.
Niestety w tej kantynie marzeń nie wszystkie dania są gotowe. Singlowe przystawki zachęcają, by wykupić kupon na „szwedzki stół”, jednak po pierwszej degustacji najlepiej pozostać przy kilku smakołykach. To z pewnością pierwszy singiel „Tippa My Toungue” i bodaj najlepszy na płycie „Eddie” - hołd dla Eddiego Van Halena i jego młoteczkowej metody gry na gitarze. Frusciante zagrał nietypowo przejmując od początku rolę przypisywaną zazwyczaj wiodącej partii wokalnej, a ma dla nas jeszcze przygotowanych kilka solówek w tej blisko sześciominutowej kompozycji. Warto spróbować „Fake As F@ck”, bo to sympatyczna porcja funkowej adrenaliny, z kolei „Bag of Grins” ma posmak floydowskiej psychodelii w stylu Syda Barretta, a zaskakujący bluesowy początek „Carry Me Home” z potężnym riffem i solówką.