Walka o tantiemy za polskie filmy wyświetlane w internecie była długa i pełna nieoczekiwanych zwrotów. Zapis o tantiemach najpierw znalazł się w ustawie przygotowywanej przez ministerstwo kultury, potem ówczesny minister cyfryzacji Janusz Cieszyński próbował ten zapis stamtąd usunąć, co branża łączyła z wizytą założyciela i ówczesnego szefa Netflixa — Reeda Hastingsa u prezydenta Andrzeja Dudy.
Ostatecznie ustawie o prawie autorskim zajęło jeszcze ponad półtora roku by przebić się do Sejmu, wzbudziła po drodze jeszcze sporo kontrowersji, a nawet – z nieco innego powodu – ogólnopolski protest mediów na początku lipca.
Wreszcie 26 lipca 2024 roku Sejm przyjął poprawki Senatu i tym samym uchwalił długo oczekiwaną ustawę, która implementuje do polskich przepisów dyrektywy DSM i sat-cab II. Ustawa cieszy dwie branże – filmowców oraz dziennikarzy. Ustawa czeka teraz na podpis prezydenta i publikację w Dzienniku Ustaw. Filmowcy cieszą się, bo czekali na tę nowelizację – jak wyliczyli – 1145 dni.
Czytaj więcej
„Rzeczpospolita” dotarła do projektu umowy Netflixa z twórcami filmowymi w sprawie wypłaty tantiem. Branża mówi o dyskryminacji i szantażu, platforma odpowiada, że „to ponad standardy”. Tymczasem licznik kary za niewdrożenie unijnej dyrektywy o prawach autorskich wskazuje kwotę 12 mln euro.
Ustawa zapewnia im wypłatę tantiem za kolejne źródło dystrybucji, czyli za wyświetlanie filmów w internecie, na dowolnych platformach VOD, które aktualnie przejmują ruch z pozostałych źródeł, czyli telewizji czy kina. W sytuacji, gdy internet, nie oferując tantiem – przejmuje wyświetlanie filmów z kina czy telewizji, wypłacającej tantiemy – dochody branży filmowej widocznie się kurczyły.