Ostatnie fałszywe posty o Rafale Brzosce, które pojawiły się na platformach społecznościowych należących do koncernu Meta (Facebook i Instagram) to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak się okazuje, skala zjawiska zalewu tzw. scamem, a więc oszukańczych ogłoszeń, próbujących wykraść dane i pieniądze internautów jest porażająca. Firma Revolut przeprowadziła badania dotyczące problemu fraudów oraz naciągania i – jak wynika z analiz – użytkownicy social mediów w Polsce nie mogą spać spokojnie.
Meta „wylęgarnią oszustw”
Raport firmy Revolut wskazuje, że oszustwa zgłaszane przez jej klientów w naszym kraju to w aż 73 proc. przypadków scamy inicjowane właśnie w mediach społecznościowych. A to odsetek wyższy niż np. w Niemczech czy Francji (odpowiednio 68 i 69 proc.). Analizy pokazują poza tym, że największy problem tego typu występuje właśnie na platformach Mety. Nad Wisłą 68 proc. scamów pochodzi bowiem właśnie z tego źródła. To – wedle danych Revoluta – najgorszy wynik w Europie, nie licząc Węgier (71 proc.). Dla porównania, ów odsetek w Rumunii czy Hiszpanii sięga 56 proc., a we Francji – 52 proc.
Eksperci mówi o istnej pladze, a Revolut już zaapelował do rządów państw członkowskich Unii Europejskiej, gdzie działa jako licencjonowany europejski bank i świadczy usługi dla ponad 30 mln klientów, do zmiany podejścia do zwalczania plagi oszustw online, które w większości mają swój początek w social mediach.
Czytaj więcej
Ten protest to walka o równe prawa twórców treści z platformami na rynku cyfrowym. Odpowiadają za to politycy.
– Banki nie mogą stanowić jedynej linii obrony przed autoryzowanymi oszustwami związanymi z płatnościami „push”. Nasze dane pokazują, że jest jeszcze wiele do zrobienia, zwłaszcza gdy platformy mediów społecznościowych, głównie Meta, pozostają wylęgarnią oszustw – przekonuje Woody Malouf, kierujący działem związanym z przestępstwami finansowymi w firmie Revolut.