Platformy streamingowe nie będą rosły wiecznie

Z powodu ostrzejszego reżimu sanitarnego tempo odbudowy rynku kinowego staje pod znakiem zapytania – mówi Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa. Wierzy, że 2022 r. będzie rokiem odrabiania strat.

Publikacja: 20.12.2021 21:00

Platformy streamingowe nie będą rosły wiecznie

Foto: materiały prasowe

Ma pan jeszcze akcje Heliosa?

Tak, mam. Nie pozbyłem się ani jednej. To dla mnie bardzo ważny zasób i przypomnienie, że byłem założycielem spółki. Obecnie posiadam około 7 proc. udziałów w Heliosie.

Koniec 2022 roku to dobry moment, by część sprzedać?

Taka opcja jest możliwa jedynie dla niewielkiej części udziałów. Obecnie nie mam planów związanych ze sprzedażą i traktuję tę możliwość jako polisę, którą można zrealizować np. w trudnej sytuacji losowej.

Zgodnie ze sprawozdaniem za 2020 r. w planach Heliosa było kino w Nysie, dwa w Warszawie, po jednym w Łomży, Koszalinie i Pile...

Pandemia zweryfikowała nie tylko nasze plany, ale przede wszystkim plany właścicieli galerii handlowych. W przyszłym roku zamierzamy otworzyć kina w Łomży i Koszalinie – to nasze zobowiązania jeszcze z czasów przed pandemią. Dalsze projekty zostały wstrzymane i zależą od tego, czy i w jakim tempie będą powstawały kolejne galerie. Mam nadzieję, że w 2023 r. powrócimy do rozmów o kolejnych inwestycjach.

W 2020 r. Helios miał prawie 80 mln zł straty operacyjnej. Uda się ją odrobić w tym roku?

W 2021 r. ponownie otworzyliśmy kina w połowie maja. Obiecujące wyniki miał już trzeci kwartał, a czwarty zaczął się wręcz rewelacyjnie. Tempo odbudowy rynku kinowego stanęło jednak pod znakiem zapytania ze względu na wprowadzenie większego reżimu sanitarnego oraz zakazu konsumpcji w kinach od 15 grudnia. Powiedzmy sobie przy tym od razu, że 2021 r., aczkolwiek pozytywny, nie ma za zadanie pokrywania straty z ubiegłego roku. Na to potrzebujemy więcej czasu. Chciałbym, aby 2022 r. był rokiem zdecydowanego odrabiania strat.

Aby można było spokojnie myśleć o wynikach, musimy jednak pożegnać się z pandemią. Tylko w takim otoczeniu studia filmowe i producenci będą mogli przywrócić stabilny i przewidywalny cykl produkcji, dystrybucji i promocji filmów.

To jaka jest teraz sytuacja finansowa Heliosa?

Nie ma zagrożenia dla naszej płynności finansowej. Zagadką jest jednak, jak pandemia będzie przebiegać w kolejnych miesiącach i kiedy rząd zdejmie restrykcje nałożone na kina. Pytanie też, czy dojdzie do zatoru w ofercie repertuarowej. Z tym problemem raczej nie będą się mierzyć blockbustery hollywoodzkie, ale może to dotknąć filmy polskie czy europejskie, jak np. stało się to w przypadku ostatniego filmu Almodóvara, którego premierę przesunął jego dystrybutor – Gutek Film.

Wasz Next Film nie ma takich planów?

Na styczeń planowaliśmy premiery „Kogel Mogel 4" oraz „8 rzeczy, których nie wiecie o mężczyznach". Trwają rozmowy, czy ich nie przesunąć.

Wierzy pan, że kina wrócą do prosperity sprzed pandemii?

Widzimy, że widzowie są gotowi wracać do kin bardzo szybko. W październiku widownia w kinach była taka jak w październiku 2019 r. Sam powrót nie jest więc problemem. Wszystkie dotychczasowe dywagacje w tej kwestii odnosiły się do potencjalnej konkurencji ze strony platform streamingowych. Badania pokazują jednak, że serwisy te nie są konkurencją dla kin.

Weźmy film Netfliksa „To była ręka Boga": premiera 3 grudnia w kinach, 15 grudnia na platformie. A jeśli blockbustery przyjmą taki harmonogram albo będą wchodzić najpierw do internetu?

Doświadczenia Warnera i Disneya pokazują, że próby wprowadzania filmu w pierwszej kolejności na platformę streamingową uruchamiają olbrzymie w skali zjawisko piractwa. Nikt nie jest w stanie temu skutecznie zapobiec. Wydaje się więc, że model, w którym ogniwa łańcucha dystrybucji wykorzystywane są w tradycyjnej kolejności, jest dużo bardziej racjonalny.

Platformy streamingowe nie będą też rosnąć wiecznie, a część z nich przegra wyścig o miejsce na rynku i zniknie. W mojej opinii już wkrótce skupią się one na produkcji seriali, a nie filmów. Bez machiny promocyjnej, którą dysponują kina, platforma nie wykreuje nowych twarzy, a z filmu nie zrobi ogólnoświatowego hitu. Produkcje wchodzące do oferty serwisów streamingowych dość szybko przemijają – ich średni czas popularności to dwa tygodnie. Nie przypominam sobie też wielkich nazwisk wykreowanych np. przez Netflix. Jest wręcz odwrotnie – jeśli film jest popularny w takim serwisie, to dlatego, że występują w nim gwiazdy kina.

Netflix stracił ze swojej oferty wiele hollywoodzkich filmów na rzecz innych rozwijających się platform streamingowych. Sądzę, że z tego powodu coraz częściej będziemy mogli oglądać premiery filmów Netflixa w kinie, na co szefowie platformy zdecydują się dla zwiększenia rangi swoich produkcji. I tak 10 grudnia wprowadziliśmy do kin film „Nie patrz w górę". Chcieliśmy sprawdzić, jak widz zareaguje na fakt, że tytuł produkowany przez Netflix najpierw pojawi się w kinie.

Które filmy mają w tym kwartale największą widownię?

Nową część przygód Jamesa Bonda zobaczyło już około 1,6 mln widzów, „Diuna" zbliża się do miliona, również „Venom" i „Dziewczyny z Dubaju" mają szansę, by dojść do miliona sprzedanych biletów. Przedsprzedaż wejściówek na kolejną odsłonę „Spidermana" wygląda tak obiecująco, że może to być wielki sukces grudnia, a przed samą gwiazdką premierę będzie mieć czwarta część serii „Matrix".

W przedsprzedaży kupiono około 60 tys. biletów na „Spidermana". Trzeba będzie część anulować w związku z limitem 30 proc. miejsc?

Nie anulujemy tych biletów – zostały zakupione zgodnie z prawem obowiązującym w dniu ich zakupu. Władze nie ułatwiają nam pracy, nie przejmują się tym, jak w praktyce zaimplementować restrykcje, które wprowadzają. Nasz zespół co kilka tygodni musi tworzyć nowe rozwiązania, aby sprostać zmieniającym się regulacjom. Wprowadziliśmy już różne rodzaje biletów i odpowiednią modyfikację w systemie IT. Będzie on raportować, kiedy wyczerpie się limit 30 proc. foteli zajętych przez osoby niezaszczepione i od tego momentu bilety będą mogły zakupić już tylko osoby, deklarujące przyjęcie szczepień.

Będą sale „covid-free?".

Myśleliśmy o tym, czy nie lepiej otworzyć kina tylko dla widzów zaszczepionych i z możliwością konsumpcji, ale rząd nie przewidział takiej opcji. Poza tym są osoby, które takie rozwiązania nazywają segregacją i potrafią dać temu wyraz – mamy przykre doświadczenia w tym względzie i przede wszystkim chcemy zadbać o bezpieczeństwo naszych pracowników.

Podpisaliście porozumienie z organizacjami zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (tzw. OZZ). Do czego się zobowiązaliście?

Zobowiązaliśmy się do zapłaty na rzecz Stowarzyszenia Filmowców Polskich kwot, które podważaliśmy. Wynikało to z niekorzystnych rozstrzygnięć sądowych w tym obszarze. Nie zmienia to jednak naszej oceny, że jest nieuzasadnione pobieranie przez SFP tantiem z tytułu wyświetlania w polskich kinach filmów amerykańskich, które to tantiemy nie są odprowadzane do producentów filmów amerykańskich.

Dlaczego nie są?

Scenarzyści i reżyserzy amerykańscy nie oczekują tantiem, a w Polsce są one zbierane, bo nasz system ochrony praw autorskich daje takie upoważnienie. Nie jestem odosobniony w opinii, że jest to niesprawiedliwe.

O jak duże kwoty chodzi w waszym przypadku?

To około 20 mln zł.

Trwa batalia o przyszłe rozliczenia.

W tej sprawie miało miejsce postępowanie przed Komisją Prawa Autorskiego. Wszystkie OZZ były zobowiązane przedstawić wspólną proponowaną stawkę. Nie przedstawiły jednej stawki, a w sumie pięć, których suma przekroczyła 4 proc. W efekcie komisja odrzuciła ich wnioski, a sprawa przeszła w gestię ministra kultury. Mamy nadzieję, że spojrzy na kina łaskawym okiem.

O jakiej sumie mówimy?

Przyjmijmy, że nie ma pandemii, a do kina chodzi rocznie 60 mln widzów, którzy wydają około 1 mld zł na bilety: w takiej sytuacji oczekiwania OZZ możemy ocenić na 40 mln zł rocznie. Kina obciążone pandemią nie mogą sobie pozwolić na taki koszt. Tym bardziej że jest to podejście całkowicie niesłuszne. Obecnie płacimy 2,1 proc. od ceny biletu, podczas gdy w Europie średnia stawka to 1 proc. Uważamy, że żądania OZZ są za wysokie i powinny być zmniejszone tak, by nie odnosiły się do przychodów z tytułu wyświetlania amerykańskich filmów.

CV

Tomasz Jagiełło (ur. 1967) jest założycielem i prezesem spółki kinowej Helios, a od 28 czerwca 2013 r. wchodzi także w skład zarządu Agory, gdzie nadzoruje Heliosa, Next Film, Wydawnictwo Agora i działalność gastronomiczną grupy. Był m.in. członkiem rady Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i członkiem Stowarzyszenia Kina Polskie. Ukończył prawo na Uniwersytecie Łódzkim i w Edynburgu.

Ma pan jeszcze akcje Heliosa?

Tak, mam. Nie pozbyłem się ani jednej. To dla mnie bardzo ważny zasób i przypomnienie, że byłem założycielem spółki. Obecnie posiadam około 7 proc. udziałów w Heliosie.

Pozostało 97% artykułu
Media
Szalony tydzień akcji Trump Media. Jaka będzie przyszłość spółki prezydenta elekta?
Media
Ostatnie unijne dotacje na internet
Media
Trump pozywa telewizję CBS za wywiad z Harris. Prawnicy: absurdalny pozew
Media
Konkurencja z big techami powinna być równa
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Media
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” z nagrodą za najlepsze wiersze dla dzieci
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje