Sacrum podszyte rubasznością

Pewien powieściopisarz przekonywał mnie kiedyś, że w literaturze nie chodzi o rywalizację. Twierdził, że kluczem do artystycznego sukcesu jest stworzenie dla siebie samego odrębnej kategorii, w której się osiągnie mistrzostwo. Innymi słowy – pisać tak, jak nikt inny nie pisze.

Publikacja: 06.03.2020 17:00

Sacrum podszyte rubasznością

Foto: materiały prasowe

Dlaczego o tym wspominam? Otóż jest pewien pisarz w Polsce, który już od dłuższego czasu praktykuje takie podejście do literatury. Na dodatek osiągnął w swoim pisarstwie spory kunszt, choć ewidentnie nie uzyskał adekwatnego uznania okołoliterackiej opinii publicznej. Może dlatego, że przez lata był dziennikarzem telewizyjnym, ma w dorobku także wywiady rzeki (m.in. z Władysławem Bartoszewskim, Wojciechem Pszoniakiem i Krzysztofem Piesiewiczem) i być może dlatego zapomina się, że Michał Komar bywał też scenarzystą (współpracował z Hasem!), ale przede wszystkim jest wyśmienitym eseistą i prozaikiem.

Trafiła się okazja, żeby się o tym przekonać, bo niewielkie warszawskie wydawnictwo Czuły Barbarzyńca właśnie wydało jego dwie książki. Pierwsza to „Wtajemniczenia", zbiór esejów układających się w swoistą powieść dygresyjną, który został wznowiony po dziesięciu latach od premiery. To istny kulinarny „Dekameron", gdzie bohaterowie – przedstawiciele klasy wyższej oraz ich służba – przygotowują kolejne posiłki, a te kuchenne preparacje umilają sobie przeróżnymi opowiastkami pełnymi erudycyjnych szczegółów oraz anegdotami historyczno-obyczajowymi, niekiedy bardzo pikantnymi. Akcja książki osadzona jest w przestrzeni dosyć umownej, choć zakres opowiadanych historii pozwala wyznaczyć górną granicę czasu na drugą połowę XX wieku.

Foto: fot. mat. pras.

Bardzo dobrze, że „Wtajemniczenia" wznowiono, bo jest to rzecz znakomita. Jak na eseistykę wysokiej próby przystało, jest precyzyjna i zaskakująca, a przy całej swej erudycyjności nadzwyczaj lekka, chwilami rebelaisowsko rubaszna – mieszająca wysokie z niskim, sacrum z profanum, ducha z ciałem.

O czym opowiadają sobie bohaterowie w kolejnych rozdziałach? Spójrzmy na podtytuł: „Rozdział VI, w którym mówi się o pieczonych drozdach, roli przepony w dziejach świata, pięknie współczucia i nędzy litości". Albo „Rozdział III, w którym mówi się o konfiturach, ironii, tartach i cnocie szlachetności". Tutaj Antygona spotyka się z Raskolnikowem, a Roman Ingarden z Janem Potockim.

Druga książka to już nowość – „Skrywane", powieść dygresyjna pełną gębą. Bezlitośnie sarkastyczna, a także silnie postmodernistyczna w swym upodobaniu do cytatu oraz ironii, jak celnie wskazuje prof. Zbigniew Mikołejko w posłowiu. Pisana krótkimi rozdziałami, z których każdy stanowi mikroesej, przedstawia historię medyka podróżującego przez XVI-wieczną Europę. Oczywiście jest to nie tylko podróż fizyczna, ale również duchowo-intelektualna, a może i metafizyczna? Doktor nie tylko leczy hemoroidy, łagodzi ból gnijących dziąseł i tłumi niestrawności alkoholowym destylatem, ale też usiłuje lawirować wśród biskupich intryg, musi uważać na towarzyszącego mu błazna donosiciela i stara się rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci. W końcu też – medytuje nad istotą ludzkiego bytu.

Jest w tych dwóch książkach Michała Komara ogromna fantazja i brawura, a przede wszystkim rzadka bezinteresowność, którą warto docenić. Komu by przyszło do głowy pisać dzisiaj książkę o XVI wieku, zanurzoną w tej epoce intelektualnie i stylistycznie? Erudycyjną, wymagającą od czytelnika niemałego obeznania w historii powszechnej i historii sztuki. Dawniej Józef Hen praktykował podobną sztukę, ale dziś Michał Komar pozostaje bezkonkurencyjny. Konsekwentnie pisze książki, których nikt inny w Polsce by nie napisał.

Michał Komar, „Skrywane", „Wtajemniczenia", wyd. Czuły Barbarzyńca, Warszawa 2019–2020

Dlaczego o tym wspominam? Otóż jest pewien pisarz w Polsce, który już od dłuższego czasu praktykuje takie podejście do literatury. Na dodatek osiągnął w swoim pisarstwie spory kunszt, choć ewidentnie nie uzyskał adekwatnego uznania okołoliterackiej opinii publicznej. Może dlatego, że przez lata był dziennikarzem telewizyjnym, ma w dorobku także wywiady rzeki (m.in. z Władysławem Bartoszewskim, Wojciechem Pszoniakiem i Krzysztofem Piesiewiczem) i być może dlatego zapomina się, że Michał Komar bywał też scenarzystą (współpracował z Hasem!), ale przede wszystkim jest wyśmienitym eseistą i prozaikiem.

Pozostało 83% artykułu
Literatura
"To dla Pani ta cisza" Mario Vargasa Llosy. "Myślę, że powieść jest już skończona"
Literatura
Zbigniew Herbert - poeta-podróżnik na immersyjnej urodzinowej wystawie
Literatura
Nagroda Conrada dla Marii Halber
Literatura
Książka napisana bez oka. Salman Rushdie po zamachu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Literatura
Leszek Szaruga nie żyje. Walczył o godność