Decyzję o przyznaniu pisarce tytułu Senat UW podjął już półtora roku temu przez aklamację, czyli jednomyślnie. Jednak ze względu na pandemię i związane z nią komplikacje organizacyjne, uroczystość odbyła się dopiero teraz w środę.
Przesunięcie w czasie skłoniło noblistkę do zastanowienia się, czy kiedy sytuacja w Europie tak bardzo się zmieniła od grudnia 2020 r., warto wracać do tekstu napisanego półtora roku wcześniej. – Tak – głośno odpowiedziała sama sobie. – Jest on bowiem pochwałą wyobraźni, a przede wszystkim radości z myślenia. Optymistycznym tekstem, mam nadzieję, który udowadnia, że myślenie czyni z nas ludzi wolnych.
Zanim jednak absolwentka Wydziału Psychologii UW z 1987 r. wygłosiła półgodzinny wykład, laudację odczytał honorowy promotor tego doktoratu – prof. Andrzej Mencwel, wielce zasłużony dla humanistyki historyk literatury, krytyk oraz eseista. O twórczości Olgi Tokarczuk pisał już wielokrotnie, choćby w swojej ostatniej książce literaturoznawczej „Przedwiośnie czy potop. Nowe krytyki postaw polskich” (2020) oraz omawiał jej mowę noblowską („Czuły wielogłos” w czasopiśmie „Twórczość”).
W środę 23 lutego w Pałacu Kazimierzowskim twórczość noblistki podsumowywał tak: „zmysłowe, soczyste i ożywcze, wzbogaca nasze afekty i umysły. A powinno także zmieniać naukę i praktykę. Więcej żaden twórca nie jest w stanie osiągnąć. W literaturze polskiej nikt tego tak nie robi jak Olga Tokarczuk”.
Oprócz Andrzeja Mencwela głos zabrali też rektor UW oraz dziekani wydziałów wnioskujących o doktorat honoris causa dla Olgi Tokarczuk – Polonistyki oraz Wydziału „Artes Liberales”.