Już drugi rok z rzędu nowojorski teatr zmuszony jest sięgać do funduszu wieczystego, by wspierać swój budżet. Taka rezerwa, której każda posiadająca ją instytucja stara się nie ruszać, w nowojorskim teatrze zmniejszyła się z 305 mln dolarów do 255 mln.
Kłopoty finansowe to oczywiście efekt pandemii, która spowodowała niechęć ludzi do wizyt w teatrach, ale są i inne przyczyny: inflacja, rosnące koszty i mniejsze wpływy od donatorów, które są podstawą budżetu Metropolitan. Znacząco zmalały też wpływy z popularnych transmisji spektaklu do wielu krajów. O ile w poprzednich latach przynosiły one 25 mln dolarów zysku, obecnie cykl MET Live HD wychodzi na zero.
W Metropolitan pandemia ciągle trwa
– Dla większości ludzi pandemia się skończyła. Instytucje artystyczne nadal w niej tkwią – powiedział dziennikarzowi „New York Timesa”, dyrektor nowojorskiego teatru Peter Gelb.
Jednocześnie Peter Gelb widzi światełko nadziei w tunelu. Zwiększa się przede wszystkim liczba widzów. W tym sezonie średnia sprzedaż biletów wynosi 73 procent, o 10 procent więcej niż rok temu. Metropolitan spodziewa się też pozyskać w najbliższych latach 100 mln dolarów od sponsorów, co pozwoli odnowić fundusz rezerwowy. Tym niemniej potrzebna jest restrukturyzacja wydatków z ogromnego budżetu Metropolitan (do niedawna wynosił ponad 300 mln dolarów rocznie) i jak mówi Peter Gelb, musi to nastąpić wcześniej niż później.
Pewne działania zostały już podjęte w ubiegłym sezonie. Zmniejszono o 10 procent liczbę przedstawień, obecnie jest ich w sezonie 194, co i tak sprawia, że Metropolitan należy do teatrów z najbogatszą ofertą spektaklową na świecie. Znacznie ciekawsza była jednak decyzja o zmianach repertuarowych. Metropolitan przez lata uchodziła za teatr dla publiczności o bardzo konserwatywnych gustach, tymczasem okazało się, że od klasycznych hitów znacznie większym zainteresowaniem od klasycznych hitów cieszą obecnie najnowsze opery współczesne.