Do sprawy zboża z Ukrainy odniósł się także Donald Tusk. - Ja o tym mówiłem i nie byłem jedyny, kiedy w czerwcu, blisko rok temu, głośno powiedziałem, że państwo musi zacząć działać w sprawie tego niekontrolowanego napływu zboża z Ukrainy, bo to zabije ekonomicznie polskich rolników. Wtedy usłyszałem, że jestem antyukraiński – stwierdził lider PO na spotkaniu z wyborcami w Chełmnie.
PiS chce dać pieniądze, minister przeprasza
Znaczące spadki cen zbóż wywołały ostre protesty rolników. W środę w minionym tygodniu spotkali się z kierownictwem resortu rolnictwa. Wielogodzinne obrady okrągłego stołu rolniczego trwały niemal do północy. Protestujący rolnicy zagrozili, że nie opuszczą gmachu, jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione. Ostatecznie doszło do porozumienia, w którym szef resortu rolnictwa w imieniu rządu zgodził się na spełnienie 11 postulatów rolniczych. Poza ponownym ocleniem ukraińskich zbóż to m.in. wzmocnienie kontroli na granicach, 600 mln zł z budżetu dla rolników, opróżnienie magazynów poprzez wzmocnienie eksportu, preferencyjne kredyty płynnościowe dla rolników z oprocentowaniem 2 proc. (akcja kredytowa to 10 mld zł - red.) czy nowelizacja ustawy o biopaliwach.
Ale kilka dni później Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa (PiS) w wywiadzie na łamach „Rzeczpospolitej” tak mówił o cłach: - Ja wiem, że polscy rolnicy najwięcej tracą – polscy, ale także rumuńscy, węgierscy, bułgarscy i słowaccy – i dlatego przygotowujemy naprawdę dużą pomoc dla nich. Natomiast przywrócenie ceł... Podjęta jest procedura, ale proszę pamiętać: muszą się na to zgodzić państwa członkowskie. To nie jest tak, że jeden komisarz siada, bierze długopis i podpisuje.
Natomiast wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk zapytany, czy w związku z kwestią zboża z Ukrainy, które miało przejechać przez nasz kraj, a zostało w Polsce, nie chciałby powiedzieć polskim rolnikom "przepraszam" tak mówił w telewizji Polsat News:
- Tak, przepraszam za to, że nie zrozumieli mojej intencji wypowiedzi tej, która była na początku żniw, bo w czasie żniw zwykle nie powinno się sprzedawać w sposób paniczny zboża, bo cena wtedy spada. Nie dopowiedziałem tego, że po żniwach to już to nie obowiązuje, a niektórzy teraz mówią, że słuchali mnie przez pół roku czy rok, a powinni słuchać tylko przez żniwa, bo to jest rzeczywiście najistotniejsze - oświadczył minister Kowalczyk.
Tymczasem rolnicy nie wykluczają protestów podczas środowej wizyty Wołodymyra Zełenskiego w Polsce. - Warszawa powinna przemyśleć sprawę. Jeśli minister chce, żeby mu popsuć środę w stolicy, jesteśmy w stanie to załatwić. Tak samo jak przyjazd prezydenta Ukrainy. Tylko chyba nie o to chodzi. Pomysłów jest dużo, ale za wcześnie, żeby o tym mówić – mówił w rozmowie z Interią Marcin Sobczuk, prezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.