Sąd podzielił argumentację przedstawioną przez prokurator z białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej Agnieszkę Rusiłowicz. W lipcu br. Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że Czykwin napisał prawdę w oświadczeniu lustracyjnym. Prokurator Rusiłowicz nie zgodziła się z tym zarzucając Sądowi, że nie uwzględnił kluczowych dowodów w sprawie świadczących jej zdaniem, że Czykwin był świadomym i tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu ustnym stwierdził, że istatotnie Sąd Okręgowy w uzasadnieniu wyroku z lipca w ogóle się nie odniósł do wielu dowodów przedstawionych w sprawie. Chodzi głównie o zeznania byłych funkcjonariuszy SB, którzy potwierdzili, że Czykwin był tajnym współpracownikiem. Sąd pierwszej instancji ocenił, że są to dowody „marnej wartości"
Prokurator Rusiłowicz jest zadowolona z decyzji Sądu Apelacyjnego. – Sąd uznał przedstawione przeze mnie rację, że w uzasadnieniu sądu okręgowego zabrakło odniesienia się do wielu dowodów zgromadzonych w toku postępowania. Dowodów, które w opinii prokuratury świadczą o tajnej współpracy posła z SB – mówi „Rz" Rusiłowicz.
Poseł SLD był rozgoryczmy decyzją Sądu. – Oceniam postępowanie IPN jako patalogicznego, ludzi dla których każda notatka, każda rejestracja jest dowodem współpracy – mówił po procesie. Zarzucił też prokuraturze IPN przestępstwo niszczenia i preparowania dowodów.
Według katalogu IPN, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika". Według archiwaliów, 5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie Izydor, a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na Wilhelm. Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności". Czykwin miał być wykorzystywany do inwigilowania środowisk białoruskich i prawosławnych. Proces lustracyjny Czykwina rozpoczął się jesienią 2009.
Czykwin jest bardzo popularnym posłem wśród prawosławnych. W obwodach, gdzie dominuje ludność białoruska notuje rekordowe poparcie. Po raz pierwszy w Sejmie znalazł się jeszcze za czasów PRL w 1985.