Wybór ten nie spotkał się z entuzjazmem środowisk, które oczekiwały, że w KEP nastąpi swoista rewolucja. Tymczasem od początku wiadomym było, że jej nie będzie. Hierarchowie postawili na ludzi środka, którzy poza swoimi diecezjami są właściwie nieznani.
Sympatie polityczne nowych przewodniczących KEP? Nie ujawniają
To wybór będący wynikiem kompromisu w KEP. Biskupi wybrali ludzi, którzy będą w stanie pogodzić różne opcje w obrębie konferencji. Obu hierarchów trudno jest bowiem jednoznacznie zakwalifikować, czy to do grupy „liberałów”, czy „postępowców”. Obaj nie zdradzają się też ze swoimi sympatiami politycznymi. Jeśli spojrzeć w ich życiorysy, to mają bogate doświadczenie, które w pracy w KEP może się przydać. Abp Wojda z racji niemal 30-letniej pracy w Watykanie ma tam dobrze przetarte korytarze. Z kolei abp Kupny – mający prawie 20 lat doświadczenia jako biskup, w tym ponad 10 jako samodzielny zarządca diecezji – to dobry znawca nauki społecznej Kościoła.
Czytaj więcej
W połowie tygodnia Episkopat Polski wybierze przewodniczącego i zastępcę. O funkcje te nie mogą już ubiegać się abp Stanisław Gądecki i abp Marek Jędraszewski.
W kilka godzin po wyborach postawiono obu hierarchom poważne zarzuty. Media społecznościowe rozgrzały się do czerwoności. Metropolita gdański miał ponoć pomagać sprawcom przestępstw seksualnych, a ofiary traktować jak piąte koło u wozu. Z kolei metropolita wrocławski zbiera razy za to, że zmarłego przed kilkoma dniami swojego poprzednika – abp. Mariana Gołębiewskiego, ukaranego przez Watykan za zaniedbania w wyjaśnianiu spraw pedofilskich – zamierza pochować we wrocławskiej katedrze, a wcześniej nie potrafił go upilnować, by watykańskich sankcji nie łamał.