Z Funduszu Kościelnego, który opłaca składki ZUS, skorzystało w ubiegłym roku ponad 23 tys. duchownych ze 185 Kościołów i związków wyznaniowych – jednak ani MSWiA, ani ZUS nie weryfikują osób uprawnionych, twierdząc, że „w Polsce obowiązuje konstytucyjna zasada autonomii i niezależności państwa i Kościoła wraz z zasadą, że nikt nie może być zobowiązany przez organy władzy publicznej do ujawniania swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania”. Czy środki publiczne nie powinny jednak podlegać kontroli?
Rzeczywiście od lat ministerstwo i ZUS udzielają takiej odpowiedzi. I prima facie jest ona zgodna z obowiązującym stanem prawnym – konstytucyjnym prawem do milczenia (art. 53 ust. 7) oraz wzorami deklaracji ubezpieczeniowych (ZUS ZUA, ZWUA, DRA) i kodami ubezpieczeniowymi. W żadnym z wymienionych dokumentów ubezpieczeniowych nie podaje się informacji, którego związku wyznaniowego duchownym jest dany ubezpieczony. Powoduje to, że w aktualnym stanie prawnym ani MSWiA, ani ZUS nie dysponują danymi w tym zakresie. To oczywiście rodzi pytanie: czy osoba zgłoszona do ubezpieczeń i korzystająca z dofinansowania składek ubezpieczeniowych z Funduszu Kościelnego jest w ogóle duchownym. Innymi słowy, czy jest osobą do tego uprawnioną. Może całą dyskusję o zastąpieniu Funduszu Kościelnego innym instrumentem prawnym trzeba rozpocząć właśnie od rozwiązania tego problemu? Bo aktualnie nawet nie wiemy, czy są to w ogóle osoby duchowne, w rozumieniu przepisów ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, a jeżeli tak, to czy przysługuje im prawo korzystania z dofinansowania składek na ubezpieczenia przez Fundusz Kościelny. I wreszcie – jeżeli nimi są – to do którego związku wyznaniowego należą ci duchowni.
Czytaj więcej
Premier Donald Tusk zapowiedział w środę zmiany w Funduszu Kościelnym. Mają one zmierzać w kierunku systemu odpowiedzialności finansowej wiernych za swoje kościoły.
W takim razie być może podane liczby są mocno zawyżone. Być może duchowni katolicy stanowią mniejszość – mniej niż 50 proc. – wśród osób korzystających z dopłat Funduszu Kościelnego.
Niestety, tego nie wiemy. Moim zdaniem w tej konkretnej sytuacji przepis art. 53 ust. 7 konstytucji jest niewłaściwie rozumiany i stosowany.
Podnosi go jednak wielu prawników, a także Michał Boni, szef komisji, która w 2013 r. próbowała zlikwidować Fundusz Kościelny.
Prawo do milczenia chroni prywatność przekonań jednostki będących wynikiem urzeczywistniania wolności sumienia i religii in foro interno. Jest to bardziej prawo każdego do odmowy ujawnienia własnego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania aniżeli zakaz pytania przez jakikolwiek organ władzy publicznej o te kwestie. Niemniej wola ustrojodawcy została wyrażona jednoznacznie w przywołanym przepisie konstytucji. Nie oznacza to oczywiście, że zakaz ów ma charakter absolutny. Konstytucyjne prawo jednostki do milczenia podlega bowiem ograniczeniom zgodnie z warunkami określonymi w art. 31 ust. 3 konstytucji. Ponadto z przepisu art. 53 ust. 7 konstytucji nie można wywodzić nakazu milczenia w sprawach światopoglądowych, przekonań religijnych lub wyznania. Co więcej, przepis ten nie może być interpretowany jako zakaz ujawniania własnego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania w sytuacji, gdy jest to związane z realizacją przez daną osobę jej wolności sumienia i religii oraz praw z niej wynikających, jak np. w związku ze składaniem oświadczeń o udziale w lekcjach religii czy zatrudnianiem nauczyciela religii w szkole lub przedszkolu, korzystaniem z klauzuli sumienia czy pełnienia funkcji piastuna organu kościelnej osoby prawnej, np. proboszcza parafii, przełożonej domu zakonnego, biskupa danej diecezji czy kościoła. I tak samo w przypadku Funduszu Kościelnego – jeżeli danemu duchownemu przysługuje możliwość skorzystania z dofinansowania składek na ubezpieczenia z tego Funduszu i zamierza z tej możliwości skorzystać, to winien ujawnić swoją przynależność do danego związku wyznaniowego. Tym bardziej że fakt bycia duchownym i tak już w dokumentach ubezpieczeniowych ujawnił. Oczywiście należałoby w związku z tym wprowadzić również mechanizm weryfikacji prawdziwości tych oświadczeń np. przez odpowiednie władze zwierzchnie związków wyznaniowych. W aktualnym stanie prawnym to sam zainteresowany zarówno określa, jak i potwierdza swój status osoby duchownej. Nikt tej informacji nie weryfikuje.