Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski był sumieniem polskiego Kościoła

Odszedł ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Różne rzeczy można byłoby o nim powiedzieć. Przez jednych był kochany i uwielbiany, przez innych wręcz znienawidzony. Jedno powiedzieć trzeba: był w jakimś sensie sumieniem polskiego Kościoła.

Publikacja: 09.01.2024 13:14

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Foto: PAP/Waldemar Deska

Nie było dla niego tematów tabu. Poruszał wszystkie i dla wielu był jak wrzód, jak ptak kalający własne gniazdo – ale liczyli się z nim. Bo był jak wyrzut sumienia. Drążył, uwierał, kłuł w oczy. Nie przebierał w słowach. Mówił co chciał powiedzieć i nie szukał ozdobników. Nie bawił się w dyplomatę.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważał, że Kościół powinien być czysty jak łza

Czytaj więcej

Nie żyje ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Jako jeden z pierwszych – blisko dwie dekady temu – apelował o to, by Kościół przeprowadził lustrację duchownych. Przez te apele ściągnął na siebie sporo kłopotów. Ówczesny metropolita krakowski, kard. Stanisław Dziwisz, zabraniał mu publicznych wypowiedzi. Nie zgadzał się na to, by opublikował książkę o uwikłaniu się księży we współpracę z SB – książka „Księża wobec bezpieki” wyszła ostatecznie w roku 2007 i stała się powodem ostracyzmu, którym duchownego objęto w jego środowisku. Isakowicz-Zaleski miał pełne prawo do podejmowania tej tematyki, bo właściwie od momentu wejścia w seminaryjne mury, w pierwszej połowie lat 70. XX w., był przez bezpiekę inwigilowany. Jako kleryk odbywał zasadniczą służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków, potem jako współpracownik ks. Kazimierza Jancarza był prześladowany, dwukrotnie ciężko pobity przez SB. Po latach okazało się, że donosili na niego m.in. koledzy w sutannach.

Czy Jan Paweł II mógł się mylić?

Isakowicz-Zaleski podnosił publicznie nie tylko kwestie współpracy duchownych z SB. Należał do nielicznych, którzy piętnowali homoseksualizm kapłanów. Głośno domagał się rozliczenia afery abp. Juliusza Paetza, którą w roku 2002 ujawniła „Rzeczpospolita”. Nie do końca wyjaśnioną sprawę molestowania seksualnego kleryków przez ówczesnego metropolitę poznańskiego uważał za matkę wszystkich kolejnych afer w polskim Kościele. W ostatnich latach wzywał do rozliczenia się Kościoła z przestępstw pedofilskich. Uważał przy tym, że Jan Paweł II – jako kard. Karol Wojtyła, metropolita krakowski – nie stanął na wysokości zadania i grzechy księży ukrywał. Wiele osób, które były poszkodowane przez księży szukało u niego pomocy, a on – tak jak potrafił – starał się pomagać.

Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego Kościół uzależnił się od władzy

Nie miał zbyt wielu przyjaciół na scenie politycznej. Z jednej strony głośno upominał się o rozliczenie zbrodni na Wołyniu i nie przyklaskiwał gestom pojednania między Polską i Ukrainą, czy między Kościołem katolickim w Polsce a Ukraińską Cerkwią Greckokatolicką. Z drugiej zaś publicznie – szczególnie w ostatnich latach – podnosił, że Kościół uzależnił się od władzy PiS. W pałacu arcybiskupim w Krakowie nie był zatem zbytnio pożądanym gościem. Zwłaszcza, że i w wewnętrznych sprawach Kościoła nie trzymał języka za zębami. Ujawniał skandale pedofilskie, to m.in. za jego sprawą opinia publiczna dowiedziała się o zaniedbaniach abp. Wiktora Skworca z czasów, gdy był biskupem w Tarnowie. Gdy abp Jędraszewski nałożył na księży nowe podatki nie wahał się przed ujawnieniem jego pisma w internecie. Być może niektórzy, prowadząc własne zakulisowe rozgrywki, wykorzystywali go, bo wiedzieli, że nie odmówi.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zawsze był gotowy do pomocy

Tak jak nigdy nie odmawiał pomocy potrzebującym. Fundacja im. Brata Alberta, którą współzakładał pod koniec lat 80., była całym jego życiem. Można wręcz powiedzieć, że spalał się w pracy z niepełnosprawnymi intelektualnie. Nie zapominał też o korzeniach. Jako Ormianin był przez wiele lat ich duszpasterzem.

Znaliśmy się z księdzem Tadeuszem. Była to przyjaźń szorstka, bo choć kierunek naszych działań był ten sam, to jednak różniły nas sposoby dojścia do celu. Był moment, że po jakiejś mojej publikacji, w której nie kryłem rezerwy do jego działań, obraził się. Długo milczał, nie chciał rozmawiać. Ostatecznie wyjaśniliśmy sobie wszystko co było trzeba. Udało się zdążyć, choć o wielu sprawach pogadać się już nie dało. Kiedyś da się to nadrobić…

Ostatnia rozmowa Jacka Nizinkiewicza z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim:

Nie było dla niego tematów tabu. Poruszał wszystkie i dla wielu był jak wrzód, jak ptak kalający własne gniazdo – ale liczyli się z nim. Bo był jak wyrzut sumienia. Drążył, uwierał, kłuł w oczy. Nie przebierał w słowach. Mówił co chciał powiedzieć i nie szukał ozdobników. Nie bawił się w dyplomatę.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważał, że Kościół powinien być czysty jak łza

Pozostało 90% artykułu
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kościół
Tomasz Krzyżak: Abp Adrian Galbas do Warszawy to dobry ruch, ale widać przy okazji słabość polskiego Kościoła