- Przywódcy Cerkwi i państwa rosyjskiego współdziałali w przestępczej agresji i dzielą odpowiedzialność za dokonane przestępstwa, w szczególności za szokujące porwania ukraińskich dzieci – powiedział duchowy przywódca światowego prawosławia występując na konferencji w Wilnie.
83-letni patriarcha Konstantynopola stwierdził też, że Kreml „wykorzystuje Cerkiew jako instrument w osiąganiu swych celów”. Ale nie zdejmuje to odpowiedzialności z przywódców Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. – Nasz dialog powinien być skoncentrowany na sposobach przeciwdziałania i neutralizacji możliwości Patriarchatu Moskiewskiego podrywania jedności (prawosławnych) i teologicznym uzasadnianiu przestępczych działań – dodał.
Po wybuchu wojny moskiewski patriarcha Cyryl wielokrotnie występował publicznie wspierając działania rosyjskiej armii. – Rosja na nikogo nie napadła – mówił między innymi, oskarżają Zachód o „rozpalanie konfliktu”. Wzywał też do modlitw „władzę i wojowników”. W końcu został objęty zachodnimi sankcjami.
Czytaj więcej
Litwa zakazała moskiewskiemu prawosławnemu patriarsze Cyrylowi wjazdu do kraju z powodu jego poparcia dla trwającej inwazji Rosji na Ukrainę - poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Gdy Międzynarodowy Trybunał Karny wydawał nakaz zatrzymania rosyjskiego prezydenta, właśnie za deportację ukraińskich dzieci do Rosji, to wraz z nim nakazem objął rosyjską rzeczniczkę praw dziecka Marię Lwową-Biełową. Ona zaś, nim rozpoczęła karierę polityczną (była m.in. senatorem) była działaczką organizacji cerkiewnych. Po wybuchu wojny to ona odpowiadała za stworzenie i realizację programu deportacji dzieci, za co została objęta zachodnimi sankcjami już latem ubiegłego roku. Możliwe, że patriarcha Bartłomiej miał na myśli Lwową-Biełową, gdy mówił o współodpowiedzialności Cerkwi za wywożenie dzieci.