Metropolita poznański, arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski został w marcu 2014 roku. Właśnie mija jego pięcioletnia kadencja i biskupi muszą wyłonić ze swojego grona nowego przewodniczącego. Będą go wybierali z grona 44 biskupów diecezjalnych, ale w praktyce ławka jest znacznie krótsza. Kilku hierarchów – ze względu na wiek – raczej nie będzie branych pod uwagę, bo wkrótce będą odchodzili na emeryturę. W gronie tym jest m.in. biskup Ignacy Dec ze Świdnicy (75 lat skończy w lipcu tego roku), biskup Wiesław Mering, ordynariusz włocławski (75 lat kończy w grudniu 2020 roku), abp Sławoj Leszek Głódź, który wiek emerytalny (75 lat) osiągnie w sierpniu przyszłego roku. Duża grupa hierarchów (np. Jan Tyrawa z Bydgoszczy, Jan Kopiec z Gliwic czy Henryk Tomasik z Radomia) na emerytury odejdzie zaś w ciągu najbliższych pięciu lat, czyli przed końcem kadencji przewodniczącego.
Biskupi, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że w grze o funkcję szefa KEP najbardziej liczyli się będą prymas Polski abp Wojciech Polak, metropolita lubelski abp Stanisław Budzik oraz obecny przewodniczący abp Stanisław Gądecki. – Wszyscy trzej mają ogromne doświadczenie pracy w episkopacie, ale rewolucji nie będzie. Przewodniczącym na drugą kadencję zostanie abp Gądecki – mówi nam jeden z hierarchów. – Sprawdził się na tym stanowisku. Potrafi pogodzić różne frakcje w episkopacie. Nie ma zatem potrzeby, by go zmieniać. Abp Polak z pewnością będzie liczącym się kandydatem, ale za pięć lat, gdy będziemy szukali człowieka, który poprowadzi KEP przez kolejną dekadę – dodaje.
Część hierarchów w fotelu przewodniczącego widziałaby kard. Kazimierza Nycza, metropolitę warszawskiego. Po przejściu na emeryturę kard. Stanisława Dziwisza to jedyny członek KEP z purpurą kardynalską.
– Od dawna mówi się o tym, że szefem KEP powinien być metropolita warszawski – tłumaczy biskup zaangażowany w tworzenie poparcia dla kard. Nycza. – W Warszawie są siedziby wszystkich urzędów centralnych, więc byłoby to naturalne. Problemem jest jednak nie to, że kardynał przepadłby w głosowaniu, ale to, że nie chce, by go wybierano – wyjaśnia i dodaje, że wszystko wskazuje na to, że przewodniczącym pozostanie abp Gądecki.
– Jego kandydaturę zaakceptują wszystkie frakcje – mówi inny z hierarchów i dodaje, że KEP jest od pewnego czasu w fazie kryzysu związanego z molestowaniem seksualnym nieletnich. – Część współbraci, których nieformalnym liderem jest prymas, chce jawności, wyjścia do przodu. Inni – myślę, że nawet większość – uważają, że nie ma się co spieszyć. Obie strony doskonale godzi obecny przewodniczący – zauważa.